[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Sprawiłeś jednak, że dostrzegłam w tobie od-
powiedniego mężczyznę. Na całe łata.
- Przyznaję, to był błąd.
Cass parsknęła. Nie mogła tego słuchać. Wysiadła z sa-
mochodu i ruszyła przed siebie poboczem autostrady.
Pospieszył za nią.
- Cass, narażasz się na niebezpieczeństwo. Tu nie wolno
chodzić.
120
S
R
- Niebezpieczne jest wszystko, co się z tobą wiąże. -
Stanęła zdezorientowana. Zwiat wokół wirował. - Nie miałam
szans.
Wydawało jej się, że zaraz usłyszy słowa, o których
zawsze marzyła: Tęsknię za tobą", Potrzebuję cię", Ko-
cham". Liczyła na cud. Maximos kiwnął głową.
- Nie przypuszczałem, że wytrwamy dłużej niż rok.
- Nie dawałeś nam nawet roku?
- Szczerze mówiąc, z początku brałem pod uwagę tylko
jedną noc. Jedno gorące zbliżenie i krótkie pożegnanie.
- A ja dawałam nam dwadzieścia lat - wyznała z za-
mkniętymi oczami i złamanym sercem.
Kochała go. Oddałaby za niego życie, a on ją opuścił.
Straciła dziecko i chciała umrzeć. Czy mogło spotkać ją coś
gorszego?
- Dobrze wiedziałaś, na co się zgodziliśmy.
- Przyjemny relaks - przytoczyła to określenie z nie-
skrywanym niesmakiem. - Coś na odstresowanie, na rozła-
dowanie emocji.
- Nie mów tak.
- Dlaczego?
Przygarnął ją do siebie tak gwałtownie, że straciła dech.
Zanurzył ręce w jej włosy, owinął kosmyki ciasno wokół pal-
ców, aż zyskał pewność, że mu nie ucieknie.
- Znasz prawdę. Wiesz, kim dla mnie byłaś. Ale
121
S
R
tobie nie wystarczy ta wiedza. Musisz to usłyszeć. Chcesz
słów.
- Owszem! Chcę słów. Chcę wiedzieć, co czułeś, kiedy
mnie całowałeś. Kiedy sprawiałeś, że szlochałam z rozkoszy.
Chcę wiedzieć. Muszę wiedzieć i będę zadawać pytania, do-
póki mi nie odpowiesz.
- Chcesz poznać prawdę? Tak, pragnąłem ciebie. Pra-
gnąłem tak bardzo, że nie mogłem wytrzymać. Budziłem się
w nocy, o świcie i pragnąłem ciebie. Czułem twój zapach.
Byłaś tylko ty. Totalnie się od ciebie uzależniłem. - Z każ-
dym słowem przytulał ją mocniej.- Pragnąłem cię, bella.
Umierałem z niepokoju, że wybierzesz kogoś innego i że
odejdziesz ode mnie.
Przywarł wargami do jej ust.
- Nie musiałeś odejść - wydusiła z siebie. - Byłam twoja
od pierwszej nocy. Od naszego pierwszego spotkania.
Pocałunek trwał bez końca.
- Myślisz, że nie wiem, co miałem i co straciłem? - spy-
tał cicho.
Nigdy nie słyszała w jego głosie żalu, tęsknoty i bólu.
- Nie znasz nawet połowy prawdy, Cass. Nie masz poję-
cia, kim jestem, co zrobiłem, do czego jestem zdolny.
- Nie obchodzi mnie to - zapewniła. Zmysły Cass wal-
czyły z resztkami rozsądku. - Nigdy nikogo nie pragnęłam.
Nigdy nikogo nie kochałam.
122
S
R
- Uzgodniliśmy, że...
- %7łe co? Możemy robić, co chcemy, i mówić, co czuje-
my. Jesteśmy wolni.
- Ja nie. Nigdy nie byłem - oznajmił z posępną miną. -
Wykorzystywałem cię. Kłamałem. I dalej bym przychodził
do ciebie i kłamał, gdybyś nie poprosiła o więcej. Gdybyś nie
poprosiła o miłość.
Cass bała się poruszyć, a nawet oddychać. Każde słowo
Maximosa na nowo rozdzierało jej serce.
- Zadaj mi wszystkie pytania, które przygotowałaś,
Cass.
Teraz, kiedy zachęcił ją do pytania, poczuła, że nie chce
poznać odpowiedzi.
- Pytaj.
- Chcesz mnie dobić?
- Jestem najokrutniejszym człowiekiem, jakiego w życiu
spotkałaś.
Cass nie miała nic do stracenia. Zamknęła oczy.
- Dlaczego nie mogłam prosić o miłość? Przytulił ją
czule, długo całował. Cass czuła, że w ten sposób Maximos
wyraził swą miłość.
Jakby stawiajÄ…c kropkÄ™ nad i", przeciÄ…gnÄ…Å‚ kciukiem po
jej drżących ustach i się uśmiechnął.
- Byłem żonaty, helia. Przez cały czas, kiedy spotyka-
łem się z tobą, byłem mężem. - Pokręcił głową. - Przez dwa i
pól roku, kiedy byliśmy razem, należałem do innej kobiety.
123
S
R
ROZDZIAA DWUNASTY
- Byłem żonaty, kiedy cię poznałem - powtórzył. - By-
łem żonaty, kiedy przestaliśmy się spotykać. Moja żona nie-
dawno zmarła.
Sens wyznania Maximosa nie dotarł do Cass. Z trudem
rozplątywała myśli. Jak to - był żonaty?! Jak to -jego żona
zmarła?!
- Miałeś żonę?!
Niemożliwe. Z pewnością wiedziałaby o tym. Mieli swo-
je sekrety i kwestie przemilczane, ale małżeństwo?!
- Tak.
Cass pokręciła głową. Nie mógł mieć żony, skoro setki
razy kochał się z Cass...
- Jak długo byliście małżeństwem? - szepnęła, zszoko-
wana informacjami, które usłyszała.
- Prawie dwanaście lat.
Przycisnęła dłoń do ust, odruchowo powstrzymując
mdłości. Nie wiedziała, jak zareagować, co zrobić, dokąd
pójść.
Nogi odmawiały jej posłuszeństwa. Miała mgłę przed
oczami. Może to tylko zły sen? Może powinna zamrugać
powiekami, aby odgonić koszmar?
124
S
R
- Kochałeś ją? - spytała nieswoim głosem.
- Na początku. Dopóki mnie nie zdradziła.
- Była ci niewierna?
- Lorna - Maximos wziął głęboki oddech - miała romans
z Emiliem.
Mimo szoku pytała jak automat:
- Dlatego zacząłeś się spotykać ze mną?
- Nie.
- Spotykałeś się ze mną, kiedy ona żyła. Ty też ją zdra-
dzałeś.
- Tak.
Odwróciła wzrok i przycisnęła dłoń do piersi, usiłując
uspokoić dudniące serce. Przyjechała na Sycylię z nadzieją,
że los da im drugą szansę. Chciała po raz drugi poprosić
Maximosa o miłość. W najgorszym razie odesłałby ją do do-
mu. Nie spodziewała się jednak, że sprawy przyjmą jeszcze
gorszy obrót.
- Chciałem się rozwieść, ale nie mogłem. Zaszły pewne
okoliczności...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]