[ Pobierz całość w formacie PDF ]
niego wieczoru. Zamierzali urządzić sobie ucztę dzień
wcześniej, ale ich plany niespodziewanie musiały ulec
zmianie.
Zanim Auralie przybyła do willi, aby zająć się
przygotowywaniem posiłku, pozostające w niej panie
utraciły zdolność uczestniczenia w kolacji. Wszystkie
spędziły popołudnie na upajaniu się alkoholem i roz-
mowami o seksie.
Tym razem wszyscy zasiedli do stołu najzupełniej
trzezwi. Panie zdawały się nie pamiętać, co takiego
wydarzyło się dzień wcześniej, a Ray zrezygnował
z podejmowania dalszych prób zrozumienia istot płci
żeńskiej.
Wczoraj, na widok nieoczekiwanych popisów Syd-
ney, Rayściągnął jązleżaka, odwrócił i zmusił, byoparła
siÄ™ plecami o jego klatkÄ™ piersiowÄ…. Podchmielona dama
nie przestawała bełkotać o wielokrotnych orgazmach.
Kinsey i Doug oraz Jess i Poe z trudem pokonali
kręcone schody prowadzące do salonu. Ray uznał, że
nie będzie ryzykował skręcenia karku Sydney lub
swojego. Poza tym bardzo mu się spodobało, że ko-
chanka znajduje się w jego objęciach.
Anton bez słowa zaciągnął Lauren i dwa leżaki bliżej
balustrady, gdzie usiedli w całkowitym milczeniu.
Lauren zabrała ze sobą butelkę rumu i zasnęła niemal
natychmiast, tuląc ją do siebie. Niedługo potem Syd-
ney poszła w jej ślady.
Dopiero wtedy Ray zdecydował się pójść do swojej
sypialni po koce i poduszki. Przy okazji wziÄ…Å‚ szybki
prysznic. PrzechodzÄ…c przez salon, natknÄ…Å‚ siÄ™ na Poe
i Kinsey, które leżały bezwładnie na kanapie; z kolei
Doug i Jess pustoszyli kuchniÄ™ pod czujnym nadzorem
Auralie.
Ray wreszcie się ogarnął i przestał śmierdzieć ryba-
mi, więc mógł zabrać pościel i wrócić na schody. Tam
jednak czekał go przymusowy postój, gdyż Anton
właśnie usiłował zejść, trzymając na rękach nieprzyto-
mnÄ… Lauren.
Po powrocie na taras Ray wykorzystał poduszki
z leżaków do ułożenia sobie posłania, na którym
spędził noc pod gwiazdami, z Sydney w ramionach. Jej
ciało, okryte wyłącznie skąpym kostiumem kąpielo-
wym, było chłodne, a skóra gładka, jeśli nie liczyć gęsiej
skórki wywołanej delikatną nocną bryzą.
W pewnej chwili Sydney przywarła do niego, aby się
ogrzać. Wtedy jej skóra stała się atłasowa. Albo jedwab-
na. Ray nieszczególnie znał się na tkaninach.
Wiedział za to, że bez trudu mógłby przywyknąć do
wtulonej w niego Sydney. Jej włosy pachniały kokosa-
mi i przyjemnie łaskotały go w nos.
Leżał przez dłuższą chwilę, wsłuchując się w krzyki
mew oraz łagodny szum fal i hałasy, których spraw-
cami byli jego przyjaciele, kręcący się po willi. Za-
stanawiał się, jak mógłby oddzielić to, co połączyło go
z Sydney, od tego, co czeka ich po powrocie do domu.
Z jednej strony te wakacje okazały się fantastycz-
nym pomysłem. Dzięki nim Karaiby przestały mu się
kojarzyć wyłącznie ze zniknięciem Patricka. Dwa
zdarzenia wyprawa z Patrickiem i wyjazd z Sydney
nie mogłyby być bardziej od siebie oddalone na
kontinuum cierpienia i radości. Obydwa jednak dostar-
czyły mu niezwykłych emocji.
Nauczył się żyć ze świadomością pierwszego zda-
rzenia; wiedział, że nauczy się żyć z myślą o drugim.
Potrzebował tylko czasu. Musiał się zastanowić, gdzie
chciałby zamieszkać. Kiedy przeprowadził się z po-
wrotem do Houston, rodzice poinformowali go, że ich
rodzinny dom jest już jego własnością. Mógł z nim
zrobić to, na co miał ochotę, bo na pewno już do niego
nie wrócą. Doskonale wiedział, że ich decyzja ma
związek ze zniknięciem Patricka. Jeszcze dwa lata po
tym zdarzeniu wciąż nie uprzątnęli jego rzeczy.
Ray spędził w tym domu już okrągły rok. Popako-
wał i pochował przedmioty należące niegdyś do brata,
nie zdecydował jednak, co chciałby zrobić z domem.
Wspomnienia okazały się zbyt słabą motywacją, aby
go zniechęcić do domu, tak jak zniechęcili się jego
najbliżsi. Przeciwnie. Wszystko wskazywało na to, że
utrzymuje dom w gotowości na wypadek powrotu
Patricka.
Bardziej przejmował się możliwością, że cały czas
żyje wydarzeniami z przeszłości, gdyż w przyszłości
nie czeka go nic szczególnego. Po przestudiowaniu listy
nieruchomości firmy Neville & Storey, porównaniu
udogodnień we wszystkich pięciopokojowych, dwu-
poziomowych, wygodnie urzÄ…dzonych i gotowych do
zamieszkania lokalach Ray wcale nie wiedział, czego
tak naprawdÄ™ chce.
Ostatecznie jednak podjął decyzję, leżąc całą noc na
tarasie z Sydney u boku.
Muszę ci powiedzieć zwrócił się do Antona że
wciąż jestem przywiązany do domu, w którym doras-
tałem. Odkąd rodzice przeprowadzili się do Phoenix,
mam go tylko dla siebie. Nigdy nie wyobrażałem sobie,
że zamieszkam w tak przestronnym miejscu.
Co racja, to racja. Poza tym pewnie niedługo
całkowicie go spłacisz, prawda? spytał Jess, a Ray
skinął głową, przyglądając się, jak jego przyjaciel dłubie
widelcem w rybie.
Rankiem wybierali się na następne łowy. Menga
obiecał im, że schwytają coś większego i na pewno będą
zadowoleni. Ray wciąż jednak miał do załatwienia
sprawy z Sydney, a wakacje szybko dobiegały końca.
Poinformowano ich, że ,,Niedyskrecja wraca po-
jutrze. Innymi słowy, Ray musiał wybierać między
wyprawą na ryby i spędzeniem czasu z Sydney. Nie
wahał się ani chwili.
Jakie to ma znaczenie, że dom będzie lada mo-
ment spłacony? mruknął Doug. Ray jest młody, nie
ma zobowiązań. Nie mówiąc już o tym, że teraz jest
naprawdę pożądaną partią na rynku facetów do wzię-
cia. Dobrze mówię, przebojowy strażaku?
Ray przewrócił oczami, starając się nie zwracać
uwagi na zaczepki Douga, który ciągnął:
Musi zamieszkać w miejscu, gdzie znajdzie pięk-
ną i atracyjną kobietę, a nie tracić czas na przedmieś-
ciach.
Wcale ciÄ™ nie obchodzi, czy znajdzie jakÄ…Å› kobie-
tÄ™. Interesuje ciÄ™ tylko przeprowadzenie transakcji
oskarżycielskim tonem oznajmiła Kinsey, jednocześ-
nie dzgajÄ…c Douga Å‚okciem.
To fakt przyznał Doug, a wszyscy wybuchnęli
śmiechem. Wszyscy oprócz Lauren i Antona, który
uśmiechał się ustami, lecz miał smutne oczy.
Ray nie przypominał sobie, aby kiedyś widział
dwoje osób równie nieszczęśliwych w swoim towarzy-
stwie. Pomyśleć, że jeszcze kilka miesięcy temu nie
mogli się sobą nasycić.
Zastanowiło go, czy za parę tygodni sytuacja mię-
dzy nim i Sydney będzie wyglądała podobnie, czy
wciąż będą do siebie przyjaznie nastawieni i czy uda im
się normalnie ze sobą rozmawiać mimo tej jedno-
razowej przygody. Miał nadzieję, że ich życie wróci do
normy.
O ile to możliwe. Przecież dopiero teraz się prze-
konał, czego mu brakowało przez ostatnich osiem
lat.
Ray się skrzywił.
Jeśli zdecyduję się sprzedać dom, Neville & Storey
dostanie zlecenie poszukiwania klienta. Możesz mi
wierzyć.
Inaczej nie damy ci spokoju. Doug wycelował
[ Pobierz całość w formacie PDF ]