[ Pobierz całość w formacie PDF ]

lekarz, a Fate, chcąc nie chcąc, poszedł do domu.
171
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Moim zdaniem coś się tu święci. -Tak?
- Najpierw chłopaka tratują konie, potem jego ojca ktoś katuje
niemal na śmierć, a obaj są oddanymi przyjaciółmi Locksleya.
-I co w zwiÄ…zku z tym?
- Nie wiem, ale wydaje mi siÄ™ to podejrzane. -Tak?
- Tak. I zamierzam dokładnie zbadać tę sprawę.
- Och, jak wspaniale! - wykrzyknęła uradowana Camilla. -
Jestem pewna, że jesteś bardzo szczęśliwa.
- Uhm. Wszyscy cieszÄ… siÄ™ jak wariaci!
- Widzimy - roześmiała się Aurora. - Czy to wujek John go
odnalazł?
- Wujek John, lord Neiland i ten pan, który ma takie ładne jasne
włosy.
Camilla w pierwszej chwili nie domyśliła się, o kogo chodzi, i
spojrzała pytająco na Aurorę.
- Na pewno Clare. Pan Lilliheun, Grig?
- Właśnie. On jest najładniejszy na świecie, prawda? Camilla
wzięła dziewczynkę na kolana.
- Tak, jest bardzo przystojny, dobry i szlachetny.
- Tak, najprzystojniejszy i najdobrzejszy! Wujek John
powiedział Tickowi, że tata nie czuje się dobrze i musi zostać na
trochę u pana Lilliheuna. Strasznie się cieszę! Mam ochotę gilgotać!
- Co tu się dzieje? - uśmiechnął się Wheymore, wchodząc do
pokoju. - Ale ze mnie szczęściarz. Trzy śliczne damy przy śniadaniu!
172
Anula
ous
l
a
and
c
s
Aurora i Camilla roześmiały się wesoło, a Grig zeskoczyła na
podłogę i dygnęła przed Wheymore'em.
- Dzień dobry, wasza wysokość.
- Dzień dobry, młoda damo. Co cię tak cieszy?
- Mój tata się znalazł! - wykrzyknęła Grig i zaczęła skakać
dookoła hrabiego.
Wheymore wybuchnął śmiechem i wziął Grig na ręce.
Pocałował ją w ucho i odesłał do sióstr.
- Wiecie co - powiedział cicho. - Jak patrzę na te dzieciaki,
myślę o Johnnym.
Camilla i Aurora spojrzały po sobie. Przez wiele lat w domu
Wheymore'ów nie rozmawiano o pierworodnym synu hrabiego ani nie
wspominano o tragedii, która wydarzyła się dawno temu.
- One używają takich słów, na przykład gilgotać. Johnny też tak
mówił zamiast chichotać. Wy chyba tak się nie wyrażałyście. Claudii
bardzo się podobało, jak przekręcał słowa, i wcale go nie poprawiała.
Był taki malutki. Twoja matka z kolei - zwrócił się do Aurory -kładła
nacisk na to, żebyście od samego początku wypowiadali się
poprawnie. Zwolniła nawet jedną niańkę, która rozmawiała z
Neilandem jak z dzieckiem. Bałem się, że i mnie za to odeśle.
- Och, papo. Mama nigdy by tego nie zrobiła.
- Tak sądzisz? Może masz rację, ale ja bałem się wchodzić jej w
drogę. Za nic nie chciałem jej stracić.
- A jaka była ciocia Claudia? - spytała z wahaniem Camilla.
173
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Przede wszystkim nie byłaby twoją ciocią, bo nasza rodzina nie
była spokrewniona z Quinnami, dopóki nie ożeniłem się z Mary.
Polubiłabyś ją. Bardzo kochała życie. Bardziej nawet niż Mary. Twoja
matka jest szlachetną osobą o gołębim sercu. Dba o siebie i dzieci,
myśli o waszej przyszłości. Claudia żyła dniem dzisiejszym. Każdy
dzień stanowił dla niej nową przygodę. Bardzo lubiła wymyślać bajki.
Większość była o tajemniczym ogrodzie i...
-I o czym, wujku?
- O Szydłach - dodał zamyślony hrabia. - Myślałem, że o tych
Szydłach nikt nie wie. Przeżyłem szok, gdy usłyszałem, że Grig i Jolly
o nich mówią. Cóż, tyle stary hrabia wie o bajkach dla dzieci. W
każdym razie Claudia przekonała Johnny'ego, że Szydła istnieją
naprawdę. On je nawet kiedyś widział. Umiał też jezdzić konno -dodał
dumny Wheymore. - Oczywiście na kucyku, ale świetnie sobie radził
już jako dwulatek. Wcale się nie bał. Wdał się w matkę.
- Byłeś z niego bardzo dumny, papo - powiedziała cicho Aurora,
zaskoczona, że po tylu latach ojciec zdecydował się opowiedzieć o
pierworodnym synu.
- Tak. Tak samo jak z ciebie, Davida i Cammy. Dostałem od
życia więcej, niż sobie zasłużyłem. No, dość tego nudzenia.
Obiecałem Dewhurstowi, że pójdę z nim do Tattersall.
- Och, Cammy - westchnęła Aurora, gdy hrabia wyszedł. - To
nie do wiary, że papa zaczął mówić p Claudii i Johnnym. Myślisz, że
zagoiła się jakaś rana w jego sercu?
174
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Chyba tak - przytaknęła Camilla.
Co za niezwykła historia o człowieku, który tak bardzo kochał
żonę i syna, że po ich stracie przez dwadzieścia lat nie potrafił o nich
mówić. A uzdrowiła go mała dziewczynka, która lubi gilgotać. Jak
wspaniale byłoby spisać tę opowieść, aby cały świat mógł o niej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.pev.pl