[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Stanęła w pół kroku.
- Nate... proszÄ™ ciÄ™. Nie zabijaj go.
- Czy możesz mi podać choć jeden powód, dlaczego ten drań ma żyć?
Otworzyła usta, po czym zawahała się.
- Nie - odparła zgodnie z prawdą.
- Szczęściarz z ciebie, Dumont. Panna O'Riley nie chce, żebym cię zabił, a ja nie chcę
sprawić jej przykrości. Najlepiej zostawmy sprawę losowi.
Wyszedł na zewnątrz, ciągnąc za sobą Baxtera, jakby ten był workiem piachu.
Megan rzuciła się do drzwi. Odetchnęła z ulgą na widok stojącego na przystani męża
Suzanny.
- Holt! Zrób coś! - zawołała. Holt Bradford wzruszył ramionami.
- Przykro mi, Fury był pierwszy. Wracaj, Meg, do środka, bo zmokniesz.
- Ale... On go nie zabije, co?
Przez chwilę Holt patrzył, jak jego przyjaciel wlecze Baxtera na koniec przystani.
- Chyba nie.
- Mam nadzieję, że nie umiesz pływać - mruknął Nate, po czym pchnął Baxtera do
wody. Zanim jeszcze rozległ się plusk, ruszył w kierunku Megan. - Chodzmy.
- Ale...
ZgarnÄ…Å‚ jÄ… w ramiona.
- Na resztę dnia robię sobie wolne - rzekł, zwracając się do Holta.
- W porządku. - Z oczu Holta biła radość. - Do zobaczenia jutro.
- Nathaniel, nie możesz...
- Zamknij się, Meg. - Bezceremonialnie wrzucił ją do swojego kabrioletu.
Wyciągnęła szyję. Kiedy zobaczyła Baxtera wdrapującego się na pomost, sama nie
była pewna, co czuje: ulgę czy rozczarowanie.
Potrzebował ciszy i spokoju, aby dojść do równowagi. Nienawidził sam siebie, kiedy
uciekał się do przemocy. Może tym razem słusznie postąpił, może Dumont zasłużył na cięgi,
mimo to przerażała go świadomość, do czego jest zdolny.
Wiedział, że gdyby Megan go nie powstrzymała, mógłby go zabić. Zazwyczaj
panował nad sobą. W walce posługiwał się inteligencją, argumentami, ironią. Na ogół to
wystarczało. Choć minęło wiele lat, odkąd ojciec uderzył go po raz ostatni, wciąż nie potrafił
o tym zapomnieć.
Dopiero kiedy zaparkował samochód na podjezdzie przed domem, przypomniał sobie,
że nie zabrał z firmy Psa. No cóż, Holt na pewno zajmie się szczeniakiem.
Megan drżała na całym ciele. Niewiele się zastanawiając, ponownie zgarnął ją w
ramiona.
- Nie...
- Cicho bądz. - Wniósł ją do środka i ignorując Ptaka, który zaskrzeczał na powitanie,
ruszył po schodach na górę. W sypialni posadził Megan na fotelu, po czym podszedł do
komody i zaczął grzebać w szufladzie. - Wyskakuj z mokrych ciuchów - powiedział, rzucając
jej ciepły dres. - Ja zejdę na dół i zaparzę herbatę.
- Nathaniel...
- Rób, co mówię! - Zacisnął zęby. - Proszę cię - dodał łagodniej.
Nie trzasnął drzwiami, a kiedy zbiegł na dół, nie walnął pięścią w stół, choć miał na to
ochotę. Zamiast tego postawił czajnik na ogniu, a z szafki pod oknem wyjął butelkę koniaku.
Po chwili wahania przytknÄ…Å‚ butelkÄ™ do ust i pociÄ…gnÄ…Å‚ Å‚yk.
Kiedy usłyszał, jak Ptak gwiżdże przeciągle, po czym zaprasza Megan w swoje
skromne progi, czym prędzej doprawił herbatę koniakiem i postawił kubek na stole.
Megan tkwiła niepewnie w drzwiach, blada, w obszernej bluzie i za dużych spodniach.
- UsiÄ…dz, wypij. Poczujesz siÄ™ lepiej.
- Dobrze się czuję - powiedziała, ale posłusznie usiadła. Wzięła kubek w obie ręce. Po
pierwszym łyku wciągnęła głęboko powietrze. - Myślałam, że to herbata...
- Bo to jest herbata, tyle że lekko doprawiona. - Zajął miejsce naprzeciwko. - Czy
Dumont sprawił ci ból?
Spuściła oczy. W lśniącym drewnianym blacie ujrzała odbicie własnej twarzy.
- Tak.
Była spokojna, przynajmniej tak jej się wydawało. Spokój prysł, kiedy Nate położył
rękę na jej dłoni. Wtedy nie wytrzymała; położyła głowę na stole i zalała się łzami.
Opłakiwała swoje dziewczęce marzenia i niespełnione nadzieje. Nate czekał; nic nie
mówił, nie pocieszał jej, po prostu czekał.
- Przepraszam., - Ręka głaszcząca ją po włosach działała kojąco. - Wszystko stało się
tak nagle... nie spodziewałam się... - Podniosła głowę, wytarła oczy. Po chwili znów się
zaszkliły. - Kevin! O Boże! Jeżeli Bax...
- Holt zaopiekuje się Kevinem. Baxter nie zdoła się do niego zbliżyć.
- Masz rację. - Dreszcz wstrząsnął jej ciałem. - Zresztą Baxter głównie chciał mnie
nastraszyć.
- I nastraszył? Popatrzyła mu prosto w oczy.
- Nie. Sprawił mi ból, rozzłościł mnie, uzmysłowił mi, jaką byłam idiotką, że się z nim
zadawałam, ale nie przestraszył mnie.
- Dzielna dziewczynka.
- Za to ja go wystraszyłam. Dlatego mnie dziś odszukał. Boi się.
- Czego?
- Przeszłości. Konsekwencji. - Wciągnęła powietrze. Nathaniel pachniał tytoniem i
słoną morską bryzą.
- Sądzi, że za moim przyjazdem do Bar Harbor kryje się chęć zemsty. Podobno przez
cały czas śledził każdy mój ruch. Nie miałam o tym pojęcia.
- Nigdy dotąd się z tobą nie kontaktował?
- Nie. Pewnie czuł się bezpieczny, kiedy mieszkałam w Oklahomie, z dala od
Suzanny. Teraz, kiedy się tu przeniosłam, a Kevin codziennie widuje się z Aleksem i Jenny...
Ten dureń nie rozumie, że to nie ma z nim nic wspólnego.
Przysunęła kubek do ust. Nathaniel o nic nie pytał; po prostu trzymał ją za rękę. Może
dlatego postanowiła mu o wszystkim opowiedzieć.
- Miałam siedemnaście lat. Podczas ferii zimowych wybrałam się z koleżankami do
Nowego Jorku. Po raz pierwszy byłam tak daleko od domu. Właśnie tam spotkałam Baxtera.
Miasto zrobiło na mnie niesamowite wrażenie.
- Na mnie też.
- Te tłumy ludzi, drapacze chmur, ruch, feeria barw. Czegoś takiego nigdy wcześniej
nie widziałam. Byłam zachwycona. Spacerowałam Piątą Aleją, potem szłam na kawę do
małej knajpki w Greenwich Village i gapiłam się na przechodniów. Bez sensu, nie?
- Dlaczego bez sensu? Wzruszyła ramionami.
- Baxtera poznałam na jakimś przyjęciu. Był starszy ode mnie, co mi szalenie
imponowało, i wyglądał jak gwiazdor filmowy: elegancki, przystojny, światowy. Sporo
podróżował, bywał w Europie... - Urwała. - %7łałosna jestem, prawda?
- Nie musisz mi o nim opowiadać.
- MuszÄ™. ChcÄ™. Wytrzymasz?
- Oczywiście. - Uścisnął jej rękę.
- Dobrze. A więc... mówił to, co chciałam usłyszeć. Był miły, kulturalny. Nazajutrz
przysłał mi tuzin róż oraz zaproszenie na kolację.
Na moment zamilkła. Poprawiła klamerkę we włosach. Ze zdziwieniem zdała sobie
sprawę, że wracanie myślami do przeszłości jest mniej bolesne, niż sądziła. Czuła się trochę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.pev.pl