[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Logan odchrzÄ…knÄ…Å‚ niepewnie.
 Nie mo\emy \yć razem  zaczął.  Ale jak, do diabła, mamy \yć bez
siebie?
Usłyszał, \e Meredith, a właściwie Merri, nabiera powietrza. Milczała
jednak dalej. Dlaczego nic nie mówi? Zastanawiał się Logan. To jasne. Nie
potrafiła odpowiedzieć na jego pytanie.
Wsunął rękę w jej krótkie włosy. Mo\e powinien powiedzieć, \e mu na niej
zale\y? Wiedziała przecie\ o tym, ale gdyby powiedział jej...
Z dołu dobiegły ich jakieś odgłosy. Merri podniosła głowę. Nasłuchiwała.
 Mamo, jesteś w domu? Wróciłem.
Zmartwiała. Zaraz potem jednak wysunęła się z ramion Logana i szybko
wstała z łó\ka. Z przera\oną miną zbierała swoje rzeczy. Dobiegła do drzwi.
 Ubieraj się lub zamknij drzwi od wewnątrz!  szepnęła do Logana.
Opuściła jego sypialnię.
Uniósł się na łokciu. Zza zamkniętych drzwi słyszał dalsze stłumione
wołanie Danny ego. Od strony pokoju Merri dobiegały odgłosy otwieranych
nerwowo szuflad komody. Widocznie ubierała się w pośpiechu.
Ich weekend dobiegł końca. Bez jakiejkolwiek nadziei na przyszłość.
Czy tym razem los będzie im sprzyjał? Logan chciałby to wiedzieć. Usiadł
na łó\ku. W tej chwili usłyszał głos Merri dochodzący z holu na piętrze:
 Danny? Synku, to ty?
Przecie\ wie, \e to jej dzieciak, pomyślał Logan. Dlaczego więc pyta? A co
innego mogłaby powiedzieć? Prawdę? I co dalej?
 Stary, za du\o myślisz  powiedział do siebie pod nosem, przecierając
twarz i sięgając po d\insy. Musiał się ubrać i jakoś przetrwać do końca ten dzień.
Ale jak pozbędzie się zapachu Merri i smaku jej ust? Jak uda mu się
przestać o niej myśleć?
Idąc po schodach w dół, usiłował odpowiedzieć sobie na to pytanie.
Usłyszał podniecony głos Danny ego:
 ...i było zimno. Najbardziej podobała mi się przeja\d\ka łodzią w górę
Missisipi. Widzieliśmy mnóstwo ciekawych rzeczy. Stare plantacje i małe domki
na wodzie zbudowane na słupach telefonicznych.
 Na palach  poprawiła Merri.
 Czy one gniją?  chciał się dowiedzieć Danny. Są odpowiednio
impregnowane.
 Mamo, skÄ…d o tym wiesz?
 Wiem.
 Co robiłaś, kiedy mnie nie było?
 Nic interesującego. Pracowałam. Sprzątałam.
 Och, niepotrzebnie pytałem. Powinienem wiedzieć. Przepraszam.
A ja przepraszam, \e podsłuchiwałem, pomyślał Logan. Merri kłamała
przekonująco. Przychodziło jej to z du\ą łatwością. Zbyt du\ą.
 Stryjku Loganie!  zawołał podniecony Danny.  Co u ciebie? Widziałem
cię\arówkę przed domem. Sądziłem, \e jesteś w polu z Shermanem.
 Niedawno skończyłem papierkową robotę, a potem uciąłem sobie małą
drzemkÄ™.
 Danny, mój ty wielki podró\niku, daj mi rzeczy, które miałeś z sobą 
odezwała się Merri do syna.  Miałam właśnie zabrać się do pieczenia ciasta, bo
twoja babcia niedługo wróci. Och, przecie\ nie wiesz, co tutaj się stało.
Logan czuł się fatalnie. Nie wiedział, co z sobą począć. Merri opowiedziała
synowi o wypadku Stana Shirleya. Rozmawiali jak dobrzy przyjaciele. Logan
sięgnął po piwo. W tej chwili otworzyły się drzwi kuchni. Ukazała się w nich
roześmiana twarz pani domu.
 Wcześnie wróciłaś  zauwa\ył Logan.
 Dzień dobry.  Faith podała synowi torbę.  Hej, Danny, Merri, jak się
macie?
Ucałowała synową i uściskała wnuka. Logan nie potrafił sobie
przypomnieć, kiedy matka po raz ostami jego tak wylewnie witała. Zawsze
okazywała radość tylko na widok Bretta. Logan przecie\ nie lubił okazywania
czułości. Był twardym facetem, głową rodziny. Czemu jednak dziś poczuł ukłucie
zazdrości? Dlaczego zachowanie się matki tak bardzo go zabolało?
 Merci  ciągnęła Faith  po naszej rozmowie przez telefon Stan miał
wyrzuty sumienia. Nalegał, \ebym wcześniej wróciła do domu. I miał rację. Moja
droga, wyglądasz, jakbyś nic nie jadła od dwóch dni. A ty, chłopcze  zwróciła się
do Danny ego, z czułością mierzwiąc mu włosy  dam głowę, \e przez cały
weekend \ywiłeś się tylko hot dogami.
 Wczoraj na lunch jadłem sma\onego aligatora  odparł uszczęśliwiony
chłopiec.
Faith i Merri wydały okrzyki grozy. Logan obserwował w milczeniu tę
scenę. Z łatwością wyobraził sobie całą trójkę za pięć lub nawet dziesięć lat. Sam
jednak nie widział tu miejsca dla siebie. Uprzytomniwszy to sobie, poczuł się
jeszcze gorzej.
Nie zauwa\ony przez nikogo, postawił torbę matki na podłodze i wymknął
się z kuchni. Wyszedł przed dom. Ostre popołudniowe światło sprawiło, \e
skrzywił twarz.
Przez całe \ycie czuł się w rodzinie jak piąte koło u wozu. To Brett dawał
się lubić, a on pozostawał zawsze twardym, mało sympatycznym facetem.
Nadal nic nie uległo zmianie. To, co łączyło go z Merri, ju\ się nie liczyło.
Dlaczego nie był lubiany? Czemu wyłączano go z uciech i wspólnych
zabaw?
 Logan?
Zatopiony w ponurych myślach nie usłyszał, \e Merri idzie za nim. Na
dzwięk jej miękkiego głosu jego serce zaczęło szybciej bić z radości. śeby się
opanować, zacisnął dłonie w pięści.
 Czemu opuściłaś wesołą kompanię?  zapytał.
 Twoja mama poszła na górę, \eby się rozpakować. A Danny zaraz
wezmie prysznic.  Merri podeszła bli\ej Logana.  Dobrze się czujesz?
 A ty?
 Nie najlepiej.
 Nie znam się na tym, ale uwa\am, \e świetnie grasz swoją rolę. Powitałaś
ich z prawdziwą radością. Było to przekonujące przedstawienie.
 Chodz do środka, proszę. Będą się zastanawiali, dlaczego wyszedłeś.
 Nie będą. A ponadto nie potrafię tak dobrze udawać jak ty.
Merri miała dość tego gadania. Ujęła się pod boki.
 Co przychodzi ci do głowy? Dlaczego wygadujesz takie rzeczy?
Próbuję...
 Kto prosił cię o to?  warknął Logan. Był zły, \e nadal reaguje na bliskość
ciała Merri.  Idz sama do domu i bądz, złotko, idealną matką i synową. Nikt nie
prosi cię o nic więcej.
Jeszcze nigdy nie widział a\ takiej bladości na jej twarzy. Skóra na twarzy
Merri stała się niemal popielata. Przez chwilę Loganowi nawet wydawało się, \e
widzi łzę, która zabłysła na jej gęstych rzęsach. Merri szybko jednak opanowała
się, odwróciła na pięcie i bez słowa weszła do domu.
A więc wszystko wróciło do normy.
 Wspaniale  mruknÄ…Å‚ pod nosem do siebie Logan.  Wspaniale.
ROZDZIAA SIÓDMY [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.pev.pl