[ Pobierz całość w formacie PDF ]

była prawda, wie, jak wyglądamy, więc i tak nie możemy jej
wypuścić. Po paru miesiącach pracy dla Mila jej rodzina, jeśli
rzeczywiÅ›cie istnieje, nie bÄ™dzie z niÄ… chciaÅ‚a mieć nic wspól­
nego - stwierdziła Lucille, biorąc walizkę Joanny z rąk brata.
Zabrała pilniczek do paznokci i nożyczki, a resztę rzuciła na
podÅ‚ogÄ™. - Masz swoje rzeczy. Odpocznij i staraj siÄ™ nie ha­
łasować. Tutaj i tak nikt cię nie usłyszy, a uwierz mi, że nie
warto denerwować Thaddeusa. Jeśli będzie musiał przyjść na
górÄ™, aby ciÄ™ uciszyć, pożaÅ‚ujesz, mimo że na twoim ciele, jak­
że cennym towarze, nie zostanie żaden Å›lad po razach. - Po­
deszła do drzwi. - Jeszcze jedna rada: najlepiej będzie, jak po
prostu pogodzisz siÄ™ ze swoim losem, bo i tak zostaÅ‚ już prze­
sądzony. Posłuszeństwo, uległość i gorliwe spełnianie życzeń
twoich gości, tego się od ciebie oczekuje. Inaczej narazisz się
na srogie kary, uwierz mi... moja droga.
Joanna została sama. Usłyszała szczęk zamka i stukot
dwóch zasuw. Drżąc z przerażenia, opadÅ‚a na posÅ‚anie i pró­
bowaÅ‚a przemyÅ›leć swojÄ… sytuacjÄ™, ale ciÄ…gle huczaÅ‚y jej w gÅ‚o­
wie okropne słowa Thaddeusa. Ktoś miałby zapłacić, żeby...
żeby... Nie! Ukryła twarz w dłoniach, ale to nie pomogło.
A inni mieliby zapłacić nawet więcej, żeby to oglądać...
Nie mogÅ‚a w to uwierzyć. OczywiÅ›cie wiedziaÅ‚a, że męż­
czyzni odwiedzali burdele, ale robili to po to, aby zaznać
przyjemności w towarzystwie doświadczonych w tej materii
kobiet. Nie mieściło jej się w głowie, że ktoś mógłby chcieć
patrzeć, jak gwałcą niewinną dziewczynę, a tym bardziej że
sam mógłby chcieć tego gwałtu dokonać. Coś takiego było
nie tylko czystą perwersją, ale także nieskończoną nikczem-
76
nością. Skoro jednak byli ludzie, którzy lubili znęcać się nad
zwierzÄ™tami i maltretować sÅ‚użbÄ™, może tak podÅ‚e zachowa­
nie wobec kobiet stanowiÅ‚o po prostu jeszcze bardziej nieludz­
ką formę okrucieństwa? Faktem było jednak to, że sutenerzy
dorabiali się prawdziwych majątków, a to znaczyło, iż mieli
wielu klientów. Zaczęła się zastanawiać, czy pośród znanych
jej mężczyzn znajdowali się też tacy, którzy swoje diabelskie
skłonności ukrywali pod maską przyzwoitości? I może któryś
zapłaci, by... by w okrutny sposób pozbawić ją dziewictwa?
Lub patrzeć, jak robi to ktoś inny?
A co czeka jÄ… potem? ZamkniÄ™ta w domu rozpusty, zosta­
nie ladacznicÄ…, z którÄ… każdy mężczyzna, który zapÅ‚aci, mo­
że zrobić, co tylko zechce... a ona, by przeżyć, ma być uległa
i gorliwie spełniać te życzenia...
A jeśli nawet zdołałaby po jakimś czasie uciec, to dokąd
miaÅ‚aby wrócić? Naznaczona haniebnym piÄ™tnem już nie da­
ma, ale prostytutka, najgorsza z najgorszych... Przed takÄ…
wszystkie drzwi porządnych domów są zamknięte. Rodzina
co najwyżej wesprze ją finansowo i odeśle na koniec świata,
wszem i wobec uznając ją za zmarłą... To lepiej umrzeć od
razu. Tylko że wtedy nawet Bóg się jej wyrzeknie...
Zaczęła rozpaczliwie szlochać. ZwiniÄ™ta w kÅ‚Ä™bek na stÄ™ch­
Å‚ym posÅ‚aniu, pomyÅ›laÅ‚a o dziewczÄ™tach, które przed niÄ… wy­
pÅ‚akiwaÅ‚y tutaj swój strach i ból. I wtedy ogarnęła jÄ… wÅ›ciek­
łość. Przecież jej prześladowcy właśnie tego od niej oczekują,
by bała się przerazliwie i z tego strachu stała się bezwolna.
Niedoczekanie! Musi coś zrobić, bo inaczej nie tylko sama
trafi do piekła, jakim jest burdel, ale i za nią podążą kolejne
ofiary  pastora". Gdyby się poddała, nie byłaby warta Gilesa.
Przestała płakać i dokładnie obejrzała swoje więzienie, ale
nie znalazła nic, czego mogłaby użyć jako broni. Aóżko przy-
77
mocowano do podłogi, a prześcieradła były tak stare i słabe,
że darÅ‚y siÄ™ w rÄ™kach. Na umywalni nie byÅ‚o miski ani dzban­
ka, a nocnik pod łóżkiem zostaÅ‚ zrobiony z tak cienkiej i de­
likatnej porcelany, że stłukłoby się go na czyjejś głowie i nie
uczyniło żadnej krzywdy.
Drzwi nie miały od wewnątrz ani klamki, ani żadnego
uchwytu i zgodnie z jej przewidywaniem nawet nie drgnÄ™­
ły, gdy uderzyła w nie ramieniem. Okna były zabite, więc nie
można ich byÅ‚o otworzyć, w dodatku osadzono w nich moc­
ne, stalowe kraty.
Popatrzyła na podjazd i na kawałek drogi widoczny przez
bramę wjazdową. Rozważała, czy zdołałaby zwrócić na siebie
uwagę kogoś, kto by tamtędy przejeżdżał. Doszła jednak do
wniosku, że wysoki żywopÅ‚ot, który uniemożliwiaÅ‚ wczeÅ›niej­
sze dostrzeżenie podróżnych, niweczył wszelkie szanse.
To prawda, z tego miejsca nie było ucieczki, ale skoro
chcą ją wysłać do Londynu, będzie musiała tam pojechać
powozem, w którym najpewniej bÄ™dÄ… także inne porwa­
ne dziewczęta. Wyobraziła sobie powóz pełen młodych,
silnych, wściekłych i zdesperowanych kobiet i pomyślała,
że na miejscu Thaddeusa przed podróżą dałaby im jakieś
Å›rodki, po których byÅ‚yby otumanione albo senne. Zro­
zumiała, że nie wolno jej nic zjeść ani wypić, a zarazem
zachowywać się tak, jakby narkotyk zadziałał...
ZajÄ™ta obmyÅ›laniem planu ucieczki, nie miaÅ‚a czasu rozpa­
czać, ale i tak od czasu do czasu ogarniał ją paraliżujący strach.
Wiele wysiłku musiała włożyć, żeby nie poddać się rozpaczy
i zniechęceniu.
Zaczęła się zastanawiać, co zrobiłby Giles, gdyby został
schwytany. Myśl o ukochanym dodała jej odwagi i pozwoliła
się uspokoić. Nawet gdyby miała go już więcej nie zobaczyć,
78
gdyby nie udało się jej uciec od tych strasznych ludzi, będzie
przynajmniej miaÅ‚a Å›wiadomość, że zrobiÅ‚a wszystko, co by­
Å‚o w jej mocy.
Nagle usłyszała, że przed domem zatrzymał się powóz. Nie
mógł być to ten okropny sutener, bo miał się zjawić dopiero
za dwa dni. Niestety dostrzegÅ‚a tylko maÅ‚y dwuosobowy po­
wozik i zaprzÄ™gniÄ™tÄ… do niego parÄ™ piÄ™knych, Å›wietnie dobra­
nych siwych koni, które, spocone i zmęczone, odpoczywały ze
zwieszonymi głowami.
PomyÅ›laÅ‚a, że to pewnie przyjaciele Thaddeusa i Lucil­
le. Czy aby jednak na pewno? Mogło się przecież zdarzyć,
że pod dom zajechaÅ‚ ktoÅ› obcy albo jakiÅ› Bogu ducha win­
ny sąsiad wpadł z wizytą. Nie wolno jej było zmarnować
takiej okazji. Gorączkowo rozejrzała się po pokoju. Jak
otworzyć to okno? Drzwi wejściowe musiały się znajdować
tuż pod nim, bo słyszała stuk kołatki i stłumione męskie
gÅ‚osy. BÅ‚yskawicznie okrÄ™ciÅ‚a przeÅ›cieradÅ‚em rÄ™kÄ™ i podbie­
gła do okna.
-Na pomoc! Pomocy! - krzyczała, tłukąc w szybę, aż
deszcz srebrzystych odÅ‚amków posypaÅ‚ siÄ™ na schody wejÅ›cio­
we. - Na pomoc! - krzyknęła jeszcze raz i usÅ‚yszaÅ‚a dobiegajÄ…­
ce z dołu odgłosy bójki. Po chwili zapanowała cisza.
Gotowa na wszystko, chwyciÅ‚a dÅ‚ugi kawaÅ‚ek szkÅ‚a z roz­
bitej szyby i podbiegła do drzwi. Stanęła tak, by zasłoniły ją
po otwarciu i czekała. Usłyszała kroki na schodach. Jeśli to
będzie Thaddeus, otrzyma straszny cios w plecy, który oby
dosięgnął serca.
KtoÅ› gwaÅ‚townie otworzyÅ‚ drzwi. Joanna spięła siÄ™ do sko­
ku, Å›ciskajÄ…c w dÅ‚oni ostry odÅ‚amek, i nagle usÅ‚yszaÅ‚a, jak uko­
chany głos wypowiada jej imię...
To niemożliwe... To chyba halucynacje!
79
A potem Giles wszedÅ‚ do Å›rodka. SzkÅ‚o wypadÅ‚o z jej zmar­
twiaÅ‚ych palców. ByÅ‚a ocalona, cudownie ocalona przez uko­
chanego mężczyznę.
- Giles? Jak mnie znalazłeś? Ci okropni ludzie... Za tobą!
- krzyknęła, widząc Lucille, która zbliżała się z pogrzebaczem
w uniesionej ręce.
Nigdy dotąd nie widziała żadnej bójki ani boksujących
mężczyzn, mimo to umiaÅ‚a docenić precyzjÄ™, z jakÄ… Giles tra­ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.pev.pl