[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wydobył się jęk. Ten dzwięk i ten uśmiech
przyprawiały mnie o
gęsią skórkę.
Sięgnęłam po szklankę z wodą, Kale wykonał
ten sam ruch.
Musnęliśmy się palcami. To wystarczyło,
żeby zapomniał o
797/994
serowych paluszkach.
Nie zdążyłam mrugnąć okiem, a on wstał,
obszedł stół i usiadł
koło mnie na łóżku. Wskazał na pudło
zjedzeniem.
- Nakarmili nas i zamknęli. Mogę cię
pocałować?
- Kale, nie zamknęli nas. Nie jesteśmy
więzniami.
- Jak byliśmy tu ostatnio, to nas zamknęli.
Nie byliśmy
gośćmi.
- Poprzednio sprawy wyglądały nieco inaczej.
ZresztÄ… wcale
nas nie zamknęli, tylko poprosili o
nieopuszczanie pokoju. Nie
798/994
wiedzieli, czy można nam zaufać. - Wstałam
z łóżka i podeszłam
do drzwi. - Widzisz? - Otworzyłam i wyszłam
na korytarz. Kale
za mnÄ….
Spojrzał najpierw w jedną stronę, a potem w
drugÄ….
- A teraz nam ufajÄ…?
Wzruszyłam ramionami.
- Dostarczyliśmy im informacji, na których
im zależało, więc
chyba tak.
- Jak daleko pozwolą nam odejść?
- Jak daleko? Możemy iść, gdzie nam się
podoba. Oczywiście
799/994
nie do cudzych pokoi, ale jeśli nam się
zachce, możemy stąd
wyjść.
Kale minął mnie i ruszył w stronę schodów.
Upewniwszy siÄ™,
że mam klucz do pokoju, zamknęłam drzwi i
poszłam za nim.
Zatrzymał się dopiero w lobby. Recepcjon-
istka za kontuarem
uśmiechnęła się przyjaznie i wróciła do
lektury gazety.
Kale podejrzliwie na nią popatrzył i małymi
krokami zaczÄ…Å‚
się wycofywać. Recepcjonistka go
ignorowała.
800/994
- Co robisz? - zapytałam, powstrzymując się
od śmiechu.
Jednak Kale miał poważną minę. Położył
dłoń na klamce.
Gdy recepcjonistka zerknęła na niego zza
gazety, wyglądał na
zmieszanego. Nie spuszczajÄ…c z niej oczu, ot-
worzył drzwi i
wyszedł na zewnątrz. Nie stało się nic.
Kilka minut stał po drugiej stronie drzwi, aż
w końcu wrócił.
Rozległ się dzwięk dzwonka i recepcjonistka
znów się
zainteresowała.
- Potrzebujecie czegoś? - zapytała uprzejmie.
801/994
Kale nie odpowiedział. Ponownie minął
drzwi wejściowe, lecz
tym razem zapuścił się kilka kroków od bu-
dynku. Przewróciłam
oczami.
- Przepraszam, to dla niego nowość. - Ot-
worzyłam drzwi i
wciągnęłam zdumionego Kale'a do środka. -
Możemy już iść
spać?
Droga do pokoju zabrała nam kilka minut,
bo nie chciał jechać
windą. W milczeniu dotarliśmy do naszych
drzwi i włożyłam
klucz do zamka. Po wejściu do środka zab-
rałam klucz. Kale
802/994
pochylił się i objął mnie w pasie. Przesuwał
policzek po mojej
szyi i twarzy.
- Wszystko dobrze? - zapytał nagle nieco zn-
iżonym głosem.
- Uhm. - Przełknęłam ślinę, próbowałam
panować nad głosem.
- Jasne.
OdsunÄ…Å‚ siÄ™ i zdjÄ…Å‚ koszulÄ™, a potem w mgni-
eniu oka zdjÄ…Å‚
także moją. Objął mnie wielkimi dłońmi i
przyłożył wargi do
moich ust. Poczułam ogień.
- Widzę w twoich oczach - powiedział między
pocałunkami -
803/994
że nadal w to nie wierzysz.
- W co? - z trudem wymamrotałam. Wolałam
się całować,
zamiast rozmawiać.
Splótł palce z moimi palcami i trzymał ręce
przed sobÄ….
-W to.
Westchnęłam. Grzechem było przerywać tak
obiecujÄ…cy
pocałunek, ale Kale był zdeterminowany.
-Nie chodzi o to, że ci nie wierzę. Po prostu
jestem...
-Szukałam odpowiedniego słowa. -
...ostrożna.
804/994
- Ostrożna? - Zmarszczył brwi. Rzeczywiście,
może niezbyt
trafne określenie.
- Wiem, że trudno ci to wszystko zrozumieć,
ale...
- Ty myślisz, że ja to nic nie wiem, bo nie
widziałem DBD i
nie jadłem paluszków serowych. I że gdy
spotkam kogoÅ›, kto
mnie uszczęśliwia, to nie wiem, co czuję.
-DVD. -Co?
- Nie DBD, tylko DVD. Digital Video Disc.
Cyfrowy dysk
wideo.
Patrzył na mnie.
805/994
-Nie jestem prostakiem. Wiem, że Alex cię
skrzywdził. Wiem,
że w twoim życiu wiele się zmieniło. Wiem,
że musisz być
ostrożna.
- Pytałeś mnie, czy boję się ciebie.
Odsunął się jeszcze dalej i zobaczyłam w jego
oczach cień
przerażenia. -Tak.
- Powiedziałam, że coś w tym rodzaju.
- Powiedziałaś.
- Stąd ta ostrożność. Boję się ciebie, bo
muszę być ostrożna.
Zrobił taką minę, jakbym go uderzyła.
806/994
- Nigdy cię nie skrzywdzę. Nie potrafiłbym...
- Nie o to chodzi. BojÄ™ siÄ™ o to, co czujÄ™.
Jestem pierwszÄ…
osobą, której kiedykolwiek dotykałeś. Twoje
uczucie może nie
potrwać długo. W końcu zapragniesz czegoś
innego. KogoÅ›
innego...
- Dez, jesteś jedyną osobą, która może mnie
dotykać.
- Do czasu. Ginger powiedziała, że nauczy cię
nad tym
panować, pamiętasz? Będziesz mógł normal-
nie żyć. Będziesz jak
wszyscy. Będziesz mógł umawiać się, z kim ci
przyjdzie ochota.
807/994
- Nie słuchasz mnie. - Przyciągnął mnie do
siebie. - Tylko ty
możesz mnie dotykać. Może i kiedyś bęę po-
trafił dotknąć kogoś
innego i nie zamienić go w stos pyłu. Ale to
nie zmieni faktu, że
tylko ty możesz mnie dotykać.
Ujął moją dłoń i położył sobie na piersi. - Nie
wiem, co ty
czujesz, nie wiem dokładnie, o co chodzi z
tym umawianiem
się z innymi, ale jeśli o to... - Przycisnął mi
dłoń do piersi. - ...
to siÄ™ mylisz.
Pocałował mnie. Ale nie było to delikatny po-
całunek ani
808/994
nieśmiałe muśnięcie warg. Zadziałał jak roz-
grzany młot, który
rytmicznie wali i rozprowadza gorÄ…co po
całym ciele. Który je
ożywia. Każdy jego pocałunek odczuwałam
znacznie bardziej niż
kiedyś. Ogarniał mnie dreszcz, którego me
chciałam się
pozbywać do końca życia. Cofnęłam się i
przywarłam do ściany.
- Co ja czuję? Chcesz wiedzieć? - Przesun-
ęłam dłonie po jego
twarzy i wsunęłam palce we włosy. - Inaczej
niż kiedykolwiek.
Skakałam na bungee. Zjeżdżałam z dachu na
deskorolce, a nawet
809/994
jezdziłam w otwartych drzwiach pociągu. Ale
nigdy nie miałam
takiego kopa jak z tobą. Przeszedłeś straszne
rzeczy, a mimo to
jesteÅ› jednym z najmilszych i najszczerszych
ludzi, jakich znam.
Początkowo myślałam, że to dlatego, że
czułam się bezpiecznie.
Wiedziałam, że mnie nie skrzywdzisz tak jak
Alex. Ale tu chodzi
o coś więcej. Chodzi o ciebie. O to, jaki jesteś.
Od tego, jak siÄ™
uśmiechasz, po to, że zawsze mówisz, co
myślisz. O twoją duszę,
Kale. - Wzięłam głęboki oddech, byłam
rozedrgana. - Przeraża
810/994
mnie to, co chcę powiedzieć, ale wydaje mi
się, że mogłam się w
tobie...
- Kocham cię - powiedział. Obejmował mnie
rękami, czułam
jego dłonie na plecach. Zsuwał je powoli pod
moje dżinsy - Tylko
ciebie. - Jego słowa płynęły z gorącym odde-
chem pieszczÄ…cym
moją twarz i szyję. - Tylko ciebie. - Pocałował
mnie. - Zawsze
ciebie.
Odciągnęłam go od ściany z powrotem do
łóżka. Ruszył za
mnÄ…, nie wypuszczajÄ…c mnie z ramion.
Gdyby mnie puścił,
811/994
zniknąłby cały pokój, cały świat,
zniknęłabym ja. Dotarliśmy
do łóżka i przerwaliśmy pocałunki. Kale
chciał zacząć od nowa,
ale postawiłam opór. Zrobiłam krok do
przodu i zaczęłam
pokazowo powoli odpinać dżinsy. Zamarł w
bezruchu. Wbijał
wzrok w moje dłonie, a ja zsunęłam dżinsy
na podłogę.
Strząsnęłam je nogą, a on wyciągnął ręce i
ujÄ…Å‚ moje biodra.
Jęknął z zadowolenia i przyciągnął mnie do
siebie. Znów się
dotykaliśmy.
812/994
Pozwoliłam mu położyć mnie na sobie, a
pózniej chwyciłam
go za nadgarstki i przycisnęłam do łóżka. Z
uśmiechem
całowałam leciutko od szyi aż po pępek. Od-
pięłam mu dżinsy,
opuściłam kilkanaście centymetrów i
zatrzymałam dłonie na
brzegu jego bokserek. Po chwili ściągnęłam
je razem z dżinsami.
Gdy pieściłam jego biodra, poruszył się i
głęboko wciągnął
powietrze.
-O Boże...
Z każdym nieprzytomnym oddechem unosił
mnie coraz
813/994
wyżej. Ogarnęło mnie bezgraniczne szczęście.
Każda sekunda z
nim przenosiła mnie w nowe miejsce,
pozwalała odczuć coś
nowego. Nie kochałam Alexa. Owszem,
czułam coś do niego, ale
to nie była miłość. Gdy byliśmy ze sobą, ani
razu nie
przeżywałam czegoś takiego. Wolności.
Euforii. Spełnienia. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.pev.pl