[ Pobierz całość w formacie PDF ]
próbowała go odepchnąć. Wobec jego muskularnej siły nie miała jednak żadnych szans.
- Michael... proszę! Co będzie, jeśli ktoś tu teraz wejdzie?
- Czy wiesz, że po raz pierwszy nazwałaś mnie imieniem. Powiedz to jeszcze raz.
24
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
- To idiotyczne, Michael. ...
- Doskonale! Mmmm... Brzmi bardzo miło. Bardziej intymnie niż nazwisko.
Miał rację, ale ona również.
- ProszÄ™ ... to nie jest specjalnie intymna sytuacja ...
Mocniej nacisnÄ…Å‚ palcami na jej plecy.
- Powiedziałbym, że staje się taka i to bardzo szybko.
- To jest komisariat! . Zakrztusił się.
- Wiem o tym. - Przyciągnął ją bliżej i zdała sobie sprawę, że obejmuje go za ramiona. -
Czy będziesz krzyczała, jeśli cię pocałuję?
- .Miałabym zaryzykować pojawienie się twoich kumpli? Na pewno orzekliby, że sama o to
prosiłam.
- Pewnie masz racjÄ™.
- Ale ja o nic nie prosiłam! - zaprotestowała.
- Miałem na myśli twoją ocenę moich kolegów. Najprawdopodobniej oskarżyliby ciebie. Ale
nie odpowiedziałaś na moje pytanie. Czy będziesz krzyczała, jeśli cię pocałuję?
Do głowy przyszła jej absurdalna myśl, ale nie mogła się powstrzymać, żeby jej nie
wypowiedzieć. - To nie jest najbardziej romantyczne miejsce ... Wiedziała, że to nie ma
znaczenia. Jej obawy związane z. otoczeniem powoli znikały; teraz w jej świadomości istniał
tylko Michael.
- Krzyczałabyś? - naciskał, a jego spojrzenie było pełne humoru.
- Co będzie, jeśli ktoś tu wejdzie. - Do tej pory miała szczęście. Nikt jej nie rozpoznał. Jeśli
teraz miaÅ‚aby zostać przyÅ‚apana w ramionach Michaela· Shaw, chybaby tego nie przeżyÅ‚a.
- Zanim wejdą, zastukają. Poza tym John stoi na straży. Więc ... jak? Będziesz ze mną
walczyć?
Monika wzruszyła ramionami i patrzyła na niego bezradnie. Kiedy przytulił ją mocniej,
wstrzymała oddech. Zdawało jej się, że czuje każdy centymetr jego zwartego ciała.~
- Krzyczałabyś?
~ Nie - wyszeptała i odchyliła głowę, by napotkać jego wargi. Poczuła się, jakby minęła
cała wieczność od czasu, kiedy ostatni raz ją całował, a przecież to było zaledwie wczoraj.
Nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo była spragniona pocałunków, dopóki jego usta nie
ofiarowały jej tego, na co tak bardzo czekała.
- Dobrze smakujesz - wyszeptał i znów ją pocałował, badał słodkie ciepło jej języka, po
czym zagłębił się jeszcze bardziej. Jedną ręką wygodnie obejmował jej plecy, drugą rozgarnął
włosy.
Jego uścisk był władczy, zniewalał zmysły. Ale Monika dorównywała mu pieszczotą ust,
grą języka i powolnym gładzeniem jego pleców i ramion. Czuła się tak, jakby się unosiła,
jakby oboje się unosili ponad otaczającymi ich okolicznościami, ponad tym wszystkim, co ich
różniło, jakby wznosili się na wyższy poziom, na którym byli już tylko kobietą i mężczyzną.
Było to bardzo mocne odczucie.
I właśnie wtedy, tak jak ,to Michael przewidział, rozległo się stukanie do drzwi. Niestety
miał tylko częściowo rację. Intruz natychmiast wtargnął do środka, skutek więc był taki, jak
gdyby wcale nie zastukał.
- Shaw? Hej ... Shaw, co ty do licha wyprawiasz? Michael i Monika odskoczyli od siebie, jej
zaparło dech, on ciężko westchnął. Oboje spojrzeli w kierunku drzwi. Dla Moniki był to sądny
dzień, chwila, w której opuściło ją szczęście.
- No no no. Co my tutaj mamy? - Oczy Freda Salazara wlepione były w Monikę.
Zamarła. W odpowiedzi Michael rozluznił uścisk, ale nie wypuścił jej z ramion.
- Czego chcesz, Salazar?
Ale Salazar wciąż zalotnie patrzył na Monikę, a w jej brzuchu zaciskał się bolesny węzeł.
- Niech mnie kule biją, jeśli ... jeśli ... to nie ... jest - cedził każde słowo, udając, że nie może
uwierzyć, że to naprawdę ona. Coraz bardziej szczerzył zęby, aż jego uśmiech stał się
całkowicie niesympatycżny.
Zszokowana Monika wpatrywała się w niego.
25
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
Ciemnowłosy i śniady, tak jak Michael był w mundurze, mimo to wyglądał równie niechlujnie,
co Michael elegancko. Kontrast między nimi był oczywisty. Równie oczywiste dla Moniki było
to, że ów mężczyzna, rzecznik prasowy policji, był od miesięcy jej przeznaczeniem, głównym
kontaktem z komisariatem. Teraz przyłapał ją w kompromitującej sytuacji i zamierzał to
wykorzystać.
Michael do tej pory pozostawał w mroku. Teraz wypuścił Monikę z objęć i postanowił
stanąć oko w oko z policyjnym kolegą.
- O co chodzi? - zapytał, z trudem opanowując rozdrażnienie. .
Aajdak zerkał to na Michaela, to na Monikę.
- Nie wiesz, co? - zapytał rozbawiony.
- Czego nie wiem?
- Nie wiesz, kogo tu mamy. - Wzrok Salazara znów przeszył Monikę.
Kiedy Michael spojrzał na Monikę, dostrzegła, że toczy się w nim walka pomiędzy
poczuciem winy, złością a obawą. Wyczuł, że coś tu jest nie w porządku.
- O czym ty mówisz? - zapytał Salazara, jednocześnie wpatrując się w Monikę..
- "Gęba". I to tu, na terytorium wroga.
- "Gęba"? - Michael powtórzył nie dowierzając. Było to jej przezwisk.o, o którym Monika
wiedziała od pewnego czasu. Michael słyszał je po raz pierwszy. - Salazar, co ty, do diabła,
wygadujesz?
~ To ona. Monika Winslow. Najwyższa kapłanka fal radiowych. "Gęba", jak ją tu czule
nazywamy. - W jego głosie sarkazm mieszał się z jadem. - Kolczasty język, który regularnie
tratuje Boston.
Michael cofnął się i oparł rękę na biodrze.
- O czym on mówi, Moniko?
Wyciągnęła rękę, próbując go uspokoić.
- Mogę wszystko wyjaśnić - powiedziała miękko, ale Michael nie był w nastroju
pozwalającym wyczuć tę delikatność.
- Czy to prawda? - mięsień w jego szczęce drżał.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]