[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przyjemność.
- No proszę, gościem też jesteś na medal - ucieszył się, szczerząc
zęby. - Brak wody do kąpieli, nie ma światła, więc i telewizora, i radia,
do sklepu trzeba brnąć dwa kilometry w śniegu, w kuchni pełno
brudnych naczyń, a dla tej anielskiej istoty to czysta przyjemność.
- Dla ciebie nie?
- Och, znacznie więcej, bo czysta rozkosz. - Uszczypnął ją w
policzek. - Musiałem, by się przekonać, że to nie sen.
- Powinieneś uszczypnąć siebie, a nie mnie.
- Ciebie przyjemniej. - Nagle skoczył i chwycił garnek z zupą. -
Udało się, zdążyłem. Byłaby wykipiała... Ja też kipię, więc uważaj.
Eleri była zachwycona i nie chciała uważać. Po cichu życzyła
sobie, aby śnieg sypał wiecznie. Po lunchu przygotowała sos na kolację.
Do pomidorów z puszki dolała oliwy, dodała czosnku oraz odrobinę
bazylii i zagotowała na gazie. Potem zaniosła garnek do pokoju, gdzie
James ułożył z polan prowizoryczny trójnóg, na którym postawili
garnek. Sos mógł się dusić bez zużywania gazu.
- Twoja siostra dała mrożony makaron, który wystarczy
wrzucić do wrzątku i będzie gotowy. Utrę trochę sera i... hokus, pokus,
kolacja gotowa.
- Jesteś moją dobrą wróżką... Anioł, nie dziewczyna.
Długo siedzieli na kanapie, przytuleni i wpatrzeni w zmierzch za
oknem. Na kominku wesoło trzaskał ogień, a oni rozmawiali
105
malutka
us
o
l
a
d
n
a
c
s
przyciszonym głosem. Po pewnym czasie Eleri zaczęły kleić się powieki.
Przez chwilę walczyła z sennością, potem dała za wygraną, ułożyła się
wygodniej w ramionach Jamesa i zasnęła kamiennym snem. Gdy się
obudziła, leżała wyciągnięta na kanapie, przykryta kocem.
James siedział w fotelu i czytał książkę przy świetle świec. Leżała
bez ruchu, wpatrzona w jego profil. Widocznie wyczuł jej wzrok,
ponieważ odłożył książkę i odwrócił głowę. Przez chwilę wymownie
patrzył jej w oczy, potem zdjął garnek z ognia, zdmuchnął świeczki i
wyciągnął rękę. Eleri bez słowa podała mu swoją. Pomógł jej wstać i
wyszli z pokoju.
Nadal nic nie mówili. W sypialni zaczęli rozbierać się powoli, jakby
we śnie. Kiedy Eleri stanęła naga, James przez chwilę patrzył na jej
ciało pełnym podziwu wzrokiem. Z gardła wyrwał mu się głuchy jęk,
porwał ją na ręce i zaniósł do łóżka. Milczenie podnieciło ich mocniej niż
czułe słowa, więc zapamiętali się w miłości bardziej szalonej niż w nocy.
106
malutka
us
o
l
a
d
n
a
c
s
ROZDZIAA JEDENASTY
Dla Eleri te dwa dni w domu odciętym od świata były prawdziwą
idyllą. Miała wrażenie, że ona i James są jedynymi śmiertelnikami,
którym bogowie pozwolili przeżyć szczęście, jakie jest tylko ich
udziałem. Ponieważ było zimno, pierwszego dnia dużo siedzieli przed
kominkiem, lecz następnego doszli do wniosku, że nie warto marnować
opału na ogrzewanie bawialni, skoro w sypialni mogą rozgrzać się w
sposób znacznie przyjemniejszy. Prawie przez cały czas się kochali,
trochę rozmawiali, najmniej spali.
We wtorek Eleri obudziła się w oświetlonym pokoju i uświadomiła
sobie, że idylla dobiegła końca. Na stoliku paliła się lampka nocna, z
dachu kapała woda.
- Kochanie - szepnęła, całując Jamesa w czoło - zbudz się.
Włączono prąd.
- Szkoda - mruknął, nie otwierając oczu. - Zostańmy tutaj.
- %7łeby to było możliwe - szepnęła rozmarzona. - Gdyby...
Nie dokończyła, ponieważ zadzwonił telefon. James zaklął, ale go
odebrał. Zadał kilka pytań i powiedział:
- Dobrze, będę jutro rano. - Spojrzał na Eleri smutnym
wzrokiem. - Wyobraz sobie, że świat się bez nas nie zawalił, ale jednak
jesteśmy potrzebni w Northwold Breweries. Po co włączyli prąd?
- Nie rób takiej tragicznej miny i pociesz się choćby tym, że
będziesz mógł porządnie się umyć. Co ci? Dlaczego tak na mnie
patrzysz?
- Umyć się! - zawołał i zalśniły mu oczy. - Zwietnie! Wykąpiemy
się razem.
Usiłowała wybić mu ów pomysł z głowy, lecz nic nie wskórała.
Uparł się i nie było dyskusji. W rezultacie zachlapali całą łazienkę, a
potem zmarzli przy jej wycieraniu i długo nie mogli się rozgrzać.
- Za mało miejsca na wspólne ablucje - orzekła, gdy skończyli. -
Powinieneś mieć większą wannę.
107
malutka
us
o
l
a
d
n
a
c
s
- Chętnie kupię, jeśli obiecasz, że będziesz tu przyjeżdżać i się ze
mną kąpać.
- Może od czasu do czasu wpadnę.
- Morze jest głębokie i szerokie. Zaraz porozmawiamy o
przyszłości.
- Mówisz takim tonem - powiedziała ze zmarszczonym czołem -
jakbyś chciał mi zakomunikować coś niemiłego.
- Po prostu chcę wiedzieć, na czym stoimy.
- Tak podejrzewałam. Mam ci powiedzieć, czego ja chcę?
Spojrzał na nią z ukosa i zrobił zdumioną minę.
- Zawsze myślałem, że w takiej sytuacji inicjatywa należy do
mężczyzny.
- Nie pojmuję dlaczego.
- Dobrze, dobrze. - Podniósł ręce do góry. - Poddaję się, żebyś
mnie nie zabiła wzrokiem.
Popatrzyła na niego badawczo znad brzegu filiżanki.
- Może jednak lepiej, żebyś ty zaczął - rzekła pojednawczo - bo mój
pomysł może cię nie zachwycić.
- Mój natomiast jest prosty.
Przeczesał palcami włosy i spojrzał na nią z bardzo niepewną
miną.
- Słucham - rzekła cicho.
- Pierwszy raz tak się czuję - zaczął drżącym ze wzruszenia
głosem. - Nie będę krył, że znałem parę kobiet, ale zawsze czułem, że
mogę bez nich żyć. Mówisz, że mnie kochasz i...
- Chyba daję ci tego żywe dowody - dokończyła.
- Tak żywe, że trudno mi usiedzieć na miejscu. Ale życie to nie
tylko miłosne igraszki. Chcę, żebyś się zdeklarowała.
- Zdeklarowała?
- Tak. - Uśmiechnął się krzywo i chrząknął speszony. - Co
wolisz: małżeństwo czy luzny związek?
Serce przestało jej bić i w oczach pojawiło się błaganie.
108
malutka
us
o
l
a
d
n
a
c
s
- Czy na razie nie zadowoli cię mniej?
James zaczął groznie sapać i krzyknął:
- Nic nie rozumiem! Mówię ci, że cię kocham, a ty patrzysz na
mnie jak na raroga. Oświadczam się, a ty chcesz dać mi mniej. Eleri,
Eleri, co z ciebie za kobieta? Czy sprawia ci przyjemność, że mnie
dręczysz?
- Nie! Kocham cię i od dawna szaleję za tobą. A proszę jedynie o
to, żebyśmy nie działali pospiesznie.
- Nic nie mówiłem o pośpiechu. Możemy postąpić jak każe
tradycja i się zaręczyć. Długo chcesz być moją narzeczoną? - Zmrużył
oczy i na jego twarzy pojawił się nieprzyjemny grymas. - A może jesteś z
kimś związana?
- Niezupełnie - wykrztusiła przez ściśnięte gardło.
- Kobieto, co to znaczy? Czyżbyś była mężatką i nie dostaniesz
rozwodu?
- Nie.
- Więc o co chodzi?
- Nie mogę ci powiedzieć.
- Czemu?
- Bo... bo to dotyczy również innych osób. Wstała od stołu, a on
zerwał się i zastąpił jej drogę.
- Dlaczego tak ze mną postępujesz?
- Przepraszam - szepnęła, zawzięcie mrugając.
- No i co teraz z nami będzie? Mów! - rzucił władczym tonem. -
Będziemy udawać, że nic się nie stało?
- Mogłoby być jak przedtem.
- Zgodzę się pod warunkiem, że ze mną zamieszkasz. Ale chyba
tego nie zrobisz, co?
- Niczego bardziej nie pragnę - zapewniła pełnym uczucia głosem.
- Ale mój ojciec...
- Jesteś dorosła i nie musisz prosić go o pozwolenie.
- Teoretycznie tak, ale jednak muszę.
109
malutka
us
o
l
a
d
n
a
c
s
- Podaj mi jakiś rozsądny powód.
- To niemożliwe - powiedziała zrozpaczona.
- Więc nie mamy o czym mówić - orzekł z poszarzałą twarzą.
Wyjrzał na dwór i zaklął: - Do kaduka! Droga będzie diabelnie ciężka,
ale wolę kark skręcić, niż tu siedzieć.
Eleri patrzyła na niego, załamując ręce.
- James, proszę cię. Nie...
- Co nie?! - Trzasnął drzwiami, odwrócił się i wpił w nią wzrok
bazyliszka. - Wbijasz mi nóż w serce i pewno chcesz powiedzieć, żebym
się nie przejmował?
- Zrobiłabym wszystko, byle cię nie urazić! - krzyknęła ze łzami w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.pev.pl