[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przypadkiem szkocka krew?
Spojrzał na nią tak, że nie powiedziała już ani słowa.
Siedziała nieruchomo z uśmiechem na twarzy i gapiła się
w okno.
Hunter pomyślał, że chyba musiał zwariować, żeby
wyprawiać takie rzeczy w samochodzie. Jego logiczne
rozumowanie brało w łeb! Na szczęście nie planował już
żadnych spotkań z Brenna. Wierzył, że rozstaną się i
wszystko wróci do normy. Postanowił, że będzie ciężko
pracował, od czasu do czasu umawiając się z jakąś
dziewczyną, i nigdy więcej nie zobaczy Brenny. Ta myśl
sprawiała mu jednak ból...
Mieszkanie Huntera było przestronne i ładnie
umeblowane. Ciemne drewniane meble miały tapicerkę w
kolorach ziemi.
To dzieło mojej matki powiedział, wręczając
Brennie drinka. Jeśli ja bym się tym zajął, na pewno nie
mógłbym nigdy zasnąć.
Bardzo lubię twoją matkę wyznała, siadając na
sofie. Musi być jej ciężko.
Wcale nie, ona uwielbia dekorować wnętrza. To jej
hobby.
Usiadł obok niej, popijając brandy.
Miałam na myśli ciebie i twojego ojca. Jestem pewna,
że bardzo was kocha.
Hunter zmarszczył brwi.
Nie jest zadowolona, ale nie powiedziałbym, że
zbytnio siÄ™ martwi.
Jest kobietą, żoną, matką, więc...
Brenna! przerwał jej. Proszę, nie myśl teraz. Za
każdym razem, kiedy to robisz, wariuję. Nie myśl, tylko
czuj.
Czy masz zamiar zająć się moim suwakiem? spytała
z uśmiechem.
A co, nie wierzysz?
Brenna błogosławiła w tej chwili tego, kto wynalazł
suwaki... Leżeli w ciszy, odpoczywając po upojnych
chwilach. Gdy przytuliła się do niego, zatopił palce w jej
włosach. Uwielbiał ich delikatność.
Brenna...
Hmm? mruknęła, gładząc go po klatce piersiowej.
To, co robisz w Pet Palace, to ciężka praca. Nie
zastanawiałaś się nigdy nad czymś mniej męczącym?
Chciałabym hodować psy, może spaniele... Wiele o
tym czytałam.
Mogłabym sprzedawać je treserom.
Brzmi niezle. Dlaczego więc tego nie robisz?
Muszę mieć na to pieniądze, dlatego prowadzę Pet
Palące. Hodowla zwierząt wymaga także wiele czasu. Nie
mogę robić dwóch rzeczy naraz.
A jeśli miałabyś wspólnika?
Kogo?
Kogoś, kto zainwestowałby w twoje psy, a reszta
należałaby do ciebie.
Mogłabyś wtedy zamknąć Pet Palace i zająć się
wyłącznie hodowlą.
Zwietny pomysł zgodziła się. To będzie pierwsza
rzecz, jaką jutro zrobię. Wybiorę sobie cichego wspólnika.
Mówię poważnie, Brenna. Ja mogę być twoim
wspólnikiem.
Co? spytała zdziwiona. Usiadła i spojrzała na niego.
Przecież ty także potrzebujesz pieniędzy.
Nie, nie potrzebuję. Mam już to, czego mi trzeba.
Zresztą, czułbym się lepiej, gdybym wiedział, że nie
pracujesz tak ciężko.
Rozumiem westchnęła. Ja będę miała twoje
pieniądze, a twoja firma ciebie. Przyszło jej na myśl, że
pieniądze Huntera byłyby tym, czym figurki jej ojca, i to
ją zabolało.
Hej, nagle stałaś się taka smutna. Ja naprawdę chcę ci
pomóc. Przemyśl to.
Tak, tak, przemyślę. Odwróciła głowę, aby ukryć
łzy, które nagle napłynęły jej do oczu. Doceniam twoje
dobre chęci, Hunter. Muszę iść już do domu. Wstała,
wzięła ubranie i pospieszyła do łazienki.
Hunter zmarszczył brwi. Wiedział, że coś zepsuł, a
przecież chciał jedynie spełnić jej marzenie. Nie
kierowała nim litość i sądził, że Brenna była na tyle
inteligentna, aby to wiedzieć. Naprawdę nie chciał, żeby
tak ciężko pracowała. Niepokoił go fakt, że miała bardzo
smutną minę, taką jak wtedy, gdy MacPhee dał jej
nosorożca...
Cholera! krzyknął. Zerwał się z łóżka i podbiegł do
drzwi od Å‚azienki.
Brenna, otwórz! zawołał pukając.
ChwileczkÄ™.
Otwórz. Muszę z tobą porozmawiać!
JesteÅ› ubrany?
Nie! Otwórz drzwi!
Uchyliła drzwi i spojrzała na niego.
O co ci chodzi? Chcesz odwiezć mnie do domu goły?
Chwycił ją w ramiona.
Nie jestem twoim ojcem!
Co? Szeroko otworzyła oczy ze zdumienia.
Tak przecież myślisz, prawda? Traktujesz moją ofertę
tak jak te figurki.
Sądzisz, że to tylko wyrzuty sumienia?
Ja? Ja...
Tak? jęknął i lekko nią potrząsnął.
Tak przyznała i łzy pociekły jej po policzkach.
Tak, u licha, tak!
Myślałam, że będę najważniejsza w twoim życiu.
Byłam pewna, że mnie kochasz. Tak bardzo chciałam
uświadomić ci, że musisz podążyć za pragnieniem i jak
homar rozbić swoją skorupkę. Chciałam, abyś mnie
kochał i potrzebował, tak jak ja ciebie.
Brenna, ja...
Nie! Nie zniosę tego dłużej. Nie chcę twoich
pieniędzy, nie chcę być dodatkiem w twoim życiu i nie
chcę być ciągle na drugim miejscu! Sama się sobą
zaopiekujÄ™. Poza tym mam Cookiego. On mnie nigdy nie
opuści. Odwiez mnie do domu, Hunter. Odwiez mnie i...
wynoś się z mojego życia!
Ja ciebie kocham!
Już to raz powiedziałeś.
Cholera! Złapał ją za ramię. Jego oczy pełne były
gniewu. Mówię ci, że cię kocham!
Wierzę ci odparła, patrząc na niego. Ale czy nie
rozumiesz, Hunter?
MacPhee także mnie kocha, więc znam już to uczucie.
Zgadzam się z tobą, że zasługuję na coś więcej. Wszystko
między nami skończone! Byłabym ci wdzięczna, jeśli
włożyłbyś coś na siebie i odwiózł mnie do domu. Może
mam wezwać taksówkę?
Chyba skręcę ci kark! ryknął. Nie spławisz mnie
tak łatwo. Jak śmiesz mnie tak osądzać? Nie jestem taki
jak MacPhee! Kocham ciÄ™. Nigdy jeszcze nie
powiedziałem tego żadnej kobiecie. Jestem pewien, że cię
kocham, bo tak mówi mi mój głos wewnętrzny.
Ja też cię kocham powiedziała drżącym głosem.
Kocham cię, ale nie mogę tak żyć.
Brenna, proszę, nie rób nam tego. Daj nam szansę.
Daj szansÄ™ mnie.
Zaczekam na ciebie w pokoju powiedziała i wolno
wyszła z łazienki.
Postanowiła, że nie będzie płakać. Nie teraz i nie tutaj.
Wypłacze się w domu.
Gdy się ubierał, drżały mu ręce. Wiedział, że tracił
Brennę, i nie chciał do tego dopuścić. Zmienił zdanie i nie
zamierzał jej już opuścić. Kochał ją i pragnął się z nią
ożenić. Postanowił, że teraz odwiezie ją do domu i
wszystko jeszcze raz przemyśli. Był przecież dorosłym
mężczyzną. W najgorszym wypadku zasięgnie rady
matki...
Wszedł do pokoju i zatrzymał się nagle na widok
Brenny, wyglądającej przez okno. Była odwrócona tyłem.
Chciał wziąć ją w ramiona, przytulić i powtarzać, że ją
kocha. Pragnął udowodnić jej, że nie jest taki, jak
MacPhee. Nic jednak nie powiedział.
Zdawał sobie sprawę, że niestety zachowuje się jak jej
ojciec. Umieścił Brennę na drugim miejscu.
Najważniejsza była dla niego firma. Dobrze wiedział, że
pracował tak ciężko, aby zyskać aprobatę swego ojca.
Wcześniej nie dopuszczał do siebie takiej myśli, teraz
jednak był tego pewien. Był także pewien, że przegrywał
tę walkę. Do dziś jego życie, jakże jednostajne, było
ciągiem zaplanowanych dni. Kiedy spotkał Brennę,
wszystko się zmieniło. Jeśli tylko zechciałaby dać mu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]