[ Pobierz całość w formacie PDF ]
staniu. Chaotyczne myśli wirowały jej w głowie. Dlaczego w takim razie nie
wykonał żadnego gestu w jej kierunku? Dlaczego zabierał ją i T.J.-a na
romantyczne weekendy, jeżeli jedyne, co go interesowało, to seks?
%7łałowała, że nie potrafi czytać w jego myślach.
Jego intencje z dnia na dzień stawały się mniej wyrazne. Wielokrotnie
zabierał ją na kolację, do kina czy na koncert. Był troskliwy, czarujący i
zabawny, zupełnie niepodobny do siebie sprzed lat.
Przez cały piątek Rebeka chodziła załamana. Miała za sobą pracowity
tydzień, jednakże to nie ślub był powodem jej rozterki, lecz Damon. Nie
próbował jej zaciągnąć do łóżka, nie dotykał i nie całował, co doprowadzało ją
do obłędu.
Pogubiła się i była pewna, że on o tym wie.
Umówili się o siódmej na tarasie na drinka. %7łyła jak w letargu.
Zapomniała zapytać Demetrę i Savvasa, czy się zaopiekują T.J.-em. Damon
miał wszystko pod kontrolą, włącznie z nią samą. Nie wiedziała, czy zniesie
kolejną noc niepewności.
71
R S
Wybiła siódma, gdy Rebeka udała się na taras rozświetlony purpurowymi
promieniami zachodzącego słońca.
Damona ścisnęło w gardle na jej widok. Obcisłe czarne spodnie i szpilki
dodawały jej wzrostu i seksapilu. Jego wzrok przeniósł się teraz na niebieską
bluzkę uwydatniającą kształtny biust. Zauważył, że miała na szyi drogi naszyj-
nik, który podkreślał jej pięknie opaloną skórę. Niedługo będzie jego. Będzie
nosiła biżuterię, którą on jej ofiaruje.
- Punktualna co do minuty. U kobiety cecha droższa niż złoto.
Spojrzała na niego nerwowo, po czym posłała mu seksowny uśmiech,
który przyprawił go o dreszcz. W jednej chwili zapomniał o bożym świecie.
- Trudno wykorzenić stare nawyki - powiedziała, siadając na krześle i
biorąc w dłonie kieliszek białego wina.
- Zawsze miałaś opinię profesjonalistki. Rumieniec oblał jej twarz.
- O czym myślisz?
- O niczym - odparła, dotykając łańcuszka na szyi.
- Powiedz.
Wzięła głęboki wdech.
- To Aaron wykształcił u mnie punktualność. Twój komplement
przypomniał mi o tym, jak wielu rzeczy mnie nauczył.
Damon próbował nie patrzeć na jej naszyjnik. Nie chciał myśleć o jej
zmarłym mężu ani o swojej zmarłej żonie. Jedyne, czego pragnął, to
intrygujÄ…cej, siedzÄ…cej obok niego kobiety.
Jego kobiety. Od tego wieczoru.
Dopóki mu się nie znudzi. Wiedział, że kiedyś tak będzie.
Przysunął swoje krzesło bliżej do niej i zmienił temat.
- Jak ci smakuje wino?
- Mmm... Doskonałe. Chardonnay. - Podniosła kieliszek na wysokość
oczu, tak że rozbłysły w nim ostatnie promyki światła. - Wspaniały kolor. -
Upiła kolejny łyk. - Dobrze schłodzone. Wyczuwam w nim nutkę słodyczy.
72
R S
- Melon? Ananas?
- Myślę, że miód - rzuciła mu cierpkie spojrzenie.
- Miód?
Miód przypomniał mu o ich pocałunku. Rebeka smakowała jak miód.
Słodko. Przeszył go dreszcz podniecenia. Rebeka zdrętwiała, ogarnięta
pragnieniem, które zniewoliło Damona. Zadrżała i roztarła rękami ramiona.
- Jest ci zimno? - zapytał, doskonale wiedząc, że to nie chłód jest
powodem gęsiej skórki na jej ciele.
Potrząsnęła głową.
- Rebeko...
- Gdzie jest Demetra? - przerwała. - Gdzie jest Savvas?
Damon oparł się wygodnie, starając się odprężyć.
- Demetra chciała pooglądać świetliki, więc Savvas zabrał ją do Waitomo.
Planują również spływ pontonem. Nie wrócą wcześniej jak w niedzielę. Nie
musisz się o nich martwić.
- A Jane? - Podenerwowana Rebeka wypiła kolejny łyk wina.
Damon przysunął się bliżej, z satysfakcją się przyglądając, jak Rebeka
traci pewność siebie. Pragnął zedrzeć z niej maskę nieprzystępności i
doprowadzić do utraty kontroli.
- Jane wyszła jakieś pół godziny temu. Zostawiła kolację w lodówce.
Zjemy, jak zgłodniejesz. Na razie noc jest jeszcze wczesna.
- A Johnny?
- Wróci jutro. Jest u córki.
- To znaczy, że... - Jej głos stał się suchy i niewyrazny.
- ...że zostaliśmy sami - dokończył Damon. - Nie licząc T.J.-a.
- On... śpi - wyszeptała.
Rebeką wstrząsnął dreszcz. Damon dotknął delikatnie jej ręki. Lśniący,
jedwabisty materiał rękawa bluzki przylgnął do jego palców. Jego dłoń
73
R S
powędrowała ku szyi. Położył wskazujący palec na jej podbródku. Odchyliła
głowę.
Jej śliczne oczy były pełne lęku, pod którym krył się ogień.
- Wiesz, co chcę zrobić, prawda?
- Tak - wyszeptała.
- Zamierzam cię pocałować.
MusnÄ…Å‚ jej usta. Delikatnie.
Drażnił się z nią. Ale ona wiedziała, że sam również płonie. Im bardziej
będzie ją kusił, tym bardziej będzie jej pragnął. Coraz bardziej, coraz mocniej.
Westchnęła, rozchylając usta.
Damon nie był w stanie dłużej czekać. Wpił się w nie namiętnym,
niecierpliwym pocałunkiem. Jego język smakował jej wargi, jej ciało. Słodkie
jak miód. Zapomniał o wszystkim, rozkoszując się chwilą. Przyciągnął ją do sie-
bie, sadzając na kolanach. Poczuł jej kobiece kształty. Miała wiotkie, delikatne
ciało. Jęknęła, wyzwalając w nim falę podniecenia.
Drżącymi rękoma rozpiął górny guzik jej bluzeczki. Wsunął dłoń pod
jedwabisty materiał, odnajdując jej piersi. Słyszał jej przyspieszony oddech i
bicie serca. Pod dotykiem jego palców jej sutki stwardniały. Pieścił je powoli,
zataczając koła, muskając je. Rebeka jęknęła. Damon zamknął jej usta
pocałunkiem. Miał ochotę ją zjeść, tracił zmysły. Głaskał ją, bawił się nią, czuł,
jak wstrząsają nią dreszcze. Płonął, twardy i nienasycony. Każdy ruch jej po-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]