[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wreszcie eksplodowała oślepiająco. Vanessa mocno objęła Mitcha za szyję i bez końca szeptała jego
imię.
Nic innego się nie liczyło.
Lecz nagle - zbyt wcześnie! - przestał się poruszać, a potem się wycofał. Spostrzegła, że Mitch drży.
- Co się stało? - szepnęła.
- Zapomniałem... o prezerwatywie. Są w sypialni.
- To aż na końcu świata? A może trochę bliżej?
Z szelmowskim uśmiechem zaniósł ją do pogrążonej w półmroku sypialni i położył na chłodnej
pościeli. Przyglądała się z podziwem wspaniałej sylwetce oświetlonej księżycową poświatą, gdy
wyjmował z szuflady opakowanie i się zabezpieczał.
76
ROBYN GRADY
Z łatwością rozpalił w niej gorejące pożądanie. Tym razem kochali się powoli, a na szczyt dotarli w tej
samej chwili.
Gdy Vanessie powróciła świadomość, pomyślała, że nawet gdyby żyła jeszcze sto lat, nigdy już nie
doświadczy czegoś równie cudownego.
Mitch zaproponował, żeby wzięli razem prysznic. Woda była gorąca, lecz jego pocałunki jeszcze
gorętsze. W ogóle w kabinie nie było spokojnie. Vanessa, choć zebrała już w życiu niejakie
doświadczenia, po raz pierwszy przekonała się, że między prawdziwymi kochankami nic nie jest
zakazane, żadnych tabu, o ile panuje zgodna wola.
Czy zawdzięczała to erotycznej biegłości Mitcha, czy może temu, że od początku tak bardzo ją
pociągał? Ot, choćby taki drobiazg: gdy namydlał jej plecy, pośladki i uda, doświadczała doznań niby
znajomych, a jednak zachwycająco nowych.
Wrócili do sypialni i wśliznęli się pod świeże, pachnące lawendą prześcieradła, cudownie nadzy i
zaspokojeni. Jednak Vanessa już zaczynała rozmyślać o przyszłości.
O jutrzejszym dniu.
Mitch i ona żyją w całkiem odmiennych
NOC W REZYDENCJI
77
światach. Owszem, łączyło ich zmysłowe porozumienie, nie wolno jej jednak zapominać, po co tu tak
naprawdę przyszła. Sytuacja stała się, delikatnie mówiąc, niezręczna, jednak Vanessa musiała
uratować sklep, który tak naprawdę był jej prawdziwym i jedynym domem.
- Chyba powinniśmy wstać i przejrzeć te finansowe zestawienia - powiedziała.
- Mam lepszy pomysł - mruknął Mitch.
- Jaki?
- Chcę trzymać cię w ramionach, kiedy będziesz spała. A gdy się obudzisz... - Pocałował ją żarliwie. -
Właśnie wyobraziłem sobie ciebie nagą na przyrządzie do treningu wioślarskiego.
Parsknęła śmiechem.
- Nie słuchałeś moich szkolnych anegdot? Nie uprawiam sportów. Wolę rozrywki umysłowe.
- A ja wolę bawić się z tobą...
Do czwartej nad ranem kochali się jeszcze dwukrotnie, a teraz Vanessa leżała na boku, wpatrując się
w przystojną twarz uśpionego kochanka.
Mogłaby bez końca przyglądać się niewielkiej szramie pod lewym okiem lub szerokim, opalonym na
brąz ramionom i chłonąć siłę, którą emanował nawet we śnie.
78
ROBYN GRADY
Zwalczyła pokusę, by pocałować go w nieogolony policzek. Cicho wyśliznęła się z łóżka i stanęła
naga w nikłym blasku rodzącego się dnia. Wbrew sobie musiała zakończyć tę najcudowniejszą noc w
życiu i wyniknąć się stąd.
Ujrzała, że Mitch przez sen wysunął ramię, jakby jej szukał.
Boże, jakże pragnęła położyć się z powrotem przy nim! Musiała jednak wrócić do siebie i przebrać się
przed pracą. Niewykluczone, że Mitch będzie chciał spotkać się z nią również dziś wieczorem, jednak
zdrowy rozsądek i smutne doświadczenia podpowiadały jej, że ta oszałamiająca przygoda nie potrwa
długo.
Mądrzej będzie zakończyć ją teraz i ochronić serce przed cierpieniem, zamiast przedłużać ten romans,
by w końcu narazić się na ból porzucenia, co stało się udziałem nieszczęsnej Cynthii.
Aż nazbyt łatwo mogła pokochać Mitcha Stuarta... i równie łatwo go stracić.
Weszła do siłowni i ubrała się, a potem skręciła do kuchni i wzięła torebkę. Na stole, pośród resztek
kolacji, spostrzegła brązową papierową torbę.
Ciasteczka z wróżbą.
Wyjęła jedno i przeszła przez salon. Na jej
NOC W REZYDENCJI
79
widok Kami się ożywił. Pochyliła się nad akwarium i przycisnęła czubek palca do szkła.
- Bądz grzeczny - szepnęła.
Wsadziła ciasteczko do tylnej kieszeni dżinsów i wyszła na dwór, cicho zamykając za sobą drzwi.
ROZDZIAA PITY
Był jeszcze ranek. Mitchell siedział przy wielkim dębowym biurku, które wcześniej należało do jego
ojca. Pogwizdując, przygotowywał dokumenty na przyszłotygodniowe zebranie zarządu, w którym po
raz ostatni miał uczestniczyć jako wiceprezes.
Co nie znaczy, że myślał o swoim awansie. Pochłaniały go bez reszty wspomnienia Vanes-sy,
kuszących kształtów, śmiechu i krzyków rozkoszy, gdy się wczoraj kochali. Na wspomnienie jej
pieszczot krew zawrzała mu w żyłach.
Kiedy się obudził, stwierdził z rozczarowaniem, że już wyszła. Pragnął do niej zadzwonić, lecz
zamiast tego, rezygnując z codziennych ćwiczeń, przeczytał sprawozdania finansowe i opracował
optymalną strategię naprawczą. Pózniej, już w biurze, załatwił kredyt dla Vanessy. Jutro pieniądze
wpłyną na jej konto. Ale dziś wieczorem...
NOC W REZYDENCJI
81
Obrócił w palcach pióro i znów zagwizdał. Na wieczór w programie są wyłącznie przyjemności.
Drzwi gabinetu otworzyły się z trzaskiem, omal nie wylatując z zawiasów, i do środka wpadł jak burza
Garret Jeffson, prezes Kredytowo-Inwestycyjnego Banku Stuartów, i cisnął na biurko Mitcha plik
papierów.
- Do diabła, co się z tobą dzieje? - zapytał podniesionym głosem, mierzwiąc siwe włosy.
Mitch spędził cudowną noc z wyjątkową kobietą, dlatego słońce świeciło dla niego jaśniej niż
kiedykolwiek.
- Nic złego, Garret - odpowiedział pogodnie. - Czuję się świetnie.
- Moim zdaniem raczej majaczysz. Jak wyjaśnisz to?!
Mitch spojrzał na podpisane przez siebie podanie o kredyt dla Vanessy Craig. Garret Jeffson był
nieskazitelnie uczciwy i posiadał nadzwyczajny zmysł do interesów, dlatego ojciec Mitcha w
testamencie powierzył mu misję przygotowania syna do objęcia kierownictwa rodzinnej firmy. Jednak
Mitchell już wielokrotnie dowiódł swych zawodowych umiejętności, lojalności i oddania, toteż nie
spodobało mu się, że Garret kwestionuje jego kompetencje.
Oparł brodę na splecionych dłoniach.
82
ROBYN GRADY
- Już zajmowałem się kredytami - odparł zgryzliwie. Na Boga, przecież znał się na tym jak mało kto! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.pev.pl