[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pieczne, że rodzina Ireny łatwo może odkryć oszustwo. Jedyny dokument tożsamości to skrawek
żydowskiej gazety, jako prawnik muszę go wykluczyć. Pozostają świadkowie, a świadkiem jest Z.,
który jak dotąd nie daje znaku życia. Pożegnał się z nami pierwszego sierpnia, kiedy wyruszał na
swojÄ… wielkÄ… wojnÄ™.
Idę się bić rzekł a pan niech pilnuje dziecka.
Obiecał wpadać do nas, ale wkrótce przysypało nas w piwnicy. No cóż, to, co miało miejsce
4 lipca, da się określić tylko jednym słowem: prowokacja. Tylko czyja? Zbyt wiele nitek i nie wia-
domo, która z jakiego kłębka. Z drugiej strony, trzeba suchego drewna, żeby tak wysoko zapłonął
stos. Wśród ofiar są także dzieci.
Czegóż nauczyli mnie Niemcy, czegóż uczę się teraz od Polaków?
W papierach Aazarskiej znalazłem spisaną z taśmy rozmowę jej ojca z nieznanymi ludzmi.
Do czego miała mu posłużyć? Kim był jego rozmówca? Wariatem? Zwyczajnym świadkiem? Uwa-
żać go za vox populi. Przedstawiam ją państwu bez skrótów, mimo że nie ma ona bezpośredniego
związku z bohaterką, o tyle może tylko że jako córka Aazarskiego mogła uniknąć swojego losu.
Głos męski: Było to miasto z jednej strony drobnych kupców, z drugiej takiej niesłychanie
potwornej biedoty. Skąd się to wszystko wzięło? Drobny kupiec przegrywał z finansistą żydow-
skim, ja to sobie uświadomiłem, kiedy w roku pięćdziesiątym dziewiątym byłem komisarzem spi-
sowym, między innymi sprawdzało się własność parcel i posesji. I nagle się okazało, że przy ulicy
Sienkiewicza, głównej ulicy w mieście, dwie trzecie domów i posesji to własność niejakiej Hali Ro-
senberg. Mogę nazwisko mylić. Zresztą biedna starucha, Hala Rosenberg, mnie nie pamięta, nie-
ważne. Hala Rosenberg żyła. To była starucha, która chodziła z laską. Sklerotyczna już osoba, sę-
dziwa. Waliła tą laską: Won, chamy, ja tu idę.
Ale to nieważne. Była właścicielką połowy śródmieścia. Dlaczego? %7łydzi, którzy właśnie
po wojnie wyjechali z K., cedowali na nią swoje prawa. W rezultacie stała się Hala Rosenberg wła-
ścicielką. Ale co z tego? Te kamienice są, bo są, ale tak hipotecznie obciążone. No ale była formal-
nie właścicielką. W jej imieniu obowiązki plenipotenta pełnił %7łyd, niejaki Szewko. A ja uświadomi-
łem sobie, że to było pojęcie własności kamieniczej. Czyjej? I teraz dopiero się zaczyna. Akurat to
było śródmieście. Ale na przykład dzielnica, w której chodziłem do szkoły, zanim się przeprowadzi-
liśmy. Myśmy się przeprowadzili do głównej dzielnicy, ja mieszkałem właśnie w pożydowskiej ka-
mienicy, nie od razu zresztą, najpierw w takim domku na ulicy Młodej, ale krótko to było, chociaż
mnie się wydaje, że to trwało z pół roku. Ale potem sobie uświadomiłem, że to trwało miesiąc,
w wieku dziecięcym nowość, odmiana strasznie długo trwają, to jest bardzo intensywnie przeżywa-
ny czas. A pózniej nagle z datami to kojarzę, że myśmy w końcu maja albo z początkiem czerwca
przyjechali do K. i ja zdążyłem jeszcze w lipcu być, czyli nie chodziłem, wiem, że nie chodziłem
pod koniec roku do szkoły, bo mi mama załatwiła świadectwo jakieś tam przyspieszone. Ale było
z tej piątej klasy. Ja poszedłem do szóstej do lokalnej szkoły dopiero we wrześniu, ale zamieszkali-
śmy w czerwcu na Młodej, w takiej dzielnicy robotniczej, w bardzo przyjemnym takim domku, po-
tem się przeprowadziliśmy właśnie do mieszkania, do niejakiej cioci Kabacińskiej. Nie była to żad-
na ciocia, ale nazywało się ją ciocią dlatego, że chodziło o kupno mieszkania, o tak zwane odstęp-
ne, żeby się można było zameldować. A ciocia Kabacińska wyprowadzała się do Warszawy ze swo-
ją córką, tak zwana ciocia Kabacińska. I myśmy tam zamieszkali. Tylko że tak, paradoks polegał na
tym, mieszkanie było trzypokojowe, z wejściem z klatki schodowej z jednej strony od podwórka,
koło fotografa Chećki, gdzie klatka schodowa była rozwalona, na poły rozchylały się ściany, bo tam
było bombardowanie, trudno było przejść. Ale tędy żeśmy chodzili, myśmy zajmowali pokój
z kuchnią, ale na początku była tam ciocia Kabacińska i ona ulokowała nas w drugim pokoju,
w którym mieszkali ubowcy. W trzecim pokoju, to było w amfiladzie, w trzecim pokoju, przy któ-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]