[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Goiri zastanowiła się głęboko.
Skoro o tym wiecie, dlaczego na to pozwalacie?
Ekumen jest dalekowzroczny. Tak bardzo, że zwykłym ludziom trudno to znieść.
Podstawowym jego założeniem jest to, iż ukrywanie wiedzy zawsze stanowi błąd na
dłuższą metę. Więc mówimy o wszystkim, jeśli ktoś nas zapyta. Pod tym względem
przypominamy maz.
Już nie mruknęła gorzko Goiri. My naszą wiedzę ukrywamy.
Nie macie wyboru. Wasi urzędnicy są niebezpieczni. To fanatycy... Satti pocią-
gnęła łyk herbaty. W gardle jej zaschło. W moim świecie, w czasach gdy dorastałam,
istniała bardzo wpływowa grupa fanatyków. Wierzyli, że ich poglądy są jedynie słuszne,
że nie istnieje inna droga. Atakowali agencje informacyjne, niszczyli biblioteki, uczelnie
na całym świecie. Oczywiście nie zniszczyli wszystkiego. Zdołano coś odratować. Ale...
zło się stało. Takie zło jest czasem jak zawal. Na ogół odzyskuje się zdrowie, do pewne-
go stopnia. Zresztą wy też to wiecie.
Zamilkła. Powiedziała zbyt wiele, głos jej drżał. Za bardzo się zbliżyła do niebez-
piecznego tematu. Nie powinna podchodzić tak blisko. yle.
Goiri także była wstrząśnięta.
Wiem o twoim świecie tylko to, że...
Podróżujemy w statkach kosmicznych, niosąc oświecenie zacofanym światom
warknęła Satti. Potem uderzyła jedną dłonią w stół, a drugą w usta.
Goiri otworzyła szeroko oczy.
W ten sposób Rangma przypominają sobie, żeby trzymać buzię na kłódkę wy-
jaśniła Satti z uśmiechem. Ręce jej drżały.
Przez chwilę obie siedziały w milczeniu.
Myślałam, że wy... wy, z Ekumenu... jesteście bardzo mądrzy... nieomylni. Jakie to
dziecinne odezwała się Goiri. Jakie niesprawiedliwe.
Znowu cisza.
Zrobię, co w mojej mocy, maz. Jeśli i kiedy wrócę do Dowza City. Chyba nie po-
105
winnam kontaktować się z Mobilem telefonicznie. Mogłabym najwyżej powiedzieć,
z myślą o podsłuchu, że zgubiliśmy drogę, usiłując dostać się na Silong, i wyszliśmy
wschodnią ścieżką. Ale jeśli zatelefonuję z Amarezy, gdzie nie wolno mi przebywać,
będę musiała się tłumaczyć. Mogę milczeć, lecz chyba nie potrafię kłamać. To znaczy, w
przekonujący sposób... No i pozostaje problem Pełnomocnika.
Tak. Chciałabym, żebyś z nim porozmawiała, joz Satti.
I ty, Brutusie? odezwał się wujek Hurree, unosząc sarkastycznie brwi.
Dlaczego?
Ponieważ należy do, jak to nazywasz, fanatyków. I jak mówisz, jest przez to nie-
bezpieczny. Powiedz mu to, co mnie, o Ziemi. Powiedz mu więcej niż mnie. Powiedz, że
wiara jest raną, którą leczy wiedza.
Satti dopiła ostatnie krople herbaty. Była gorzka i delikatna.
Nie pamiętam, gdzie to słyszałam. Nie przeczytałam tego. Ktoś mi opowiedział.
Słowa Terana do Penana. Kiedy został ranny w walce z barbarzyńcami.
Teraz sobie przypomniała: kółko żałobników w zielonej dolinie pod wielkimi masy-
wami kamienia i śniegu, ciało młodego mężczyzny w cienkim, białym jak śnieg całunie,
głos maz opowiadającego historię.
Teran umierając rzekł: Mój bracie, mój mężu, moja miłości, połowo mego ciała,
obaj wierzyliśmy, że pokonamy wroga i sprowadzimy pokój na kraj. Ale wara jest raną,
którą leczy wiedza, a śmierć zaczyna opowiadanie naszego życia . Wtedy zmarł w ramio-
nach Penana.
Grób, joz. Tu wszystko się zaczyna .
Zaniosę tę wiadomość odezwała się Satti po chwili. Choć fanatycy mają
małe uszy.
8
Jedynym zródłem światła w namiocie był nikły płomyk grzejnika. Kiedy Satti odchy-
liła klapę, Pełnomocnik zaczął kręcić korbką latarni. Trzeba było trochę czasu, zanim się
rozświetliła, mdłym i migotliwym blaskiem.
Satti usiadła po turecku blisko wejścia. Twarz Pełnomocnika nie była już opuchnię-
ta, choć nadal znaczyły ją ciemne sińce. Podpórkę pod plecy uniósł tak wysoko, że pra-
wie siedział.
Leżysz tu w ciemnościach, dniem i nocą odezwała się. To chyba bardzo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]