[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Valentinem.
- A uwierzyłbyś, gdybym ci powiedziała? - zakpiła.
- Chyba sobie na to zasłużyłem - roześmiał się Nicco.
- To żadna tajemnica. Jestem weterynarzem.
- I masz praktykę w Prunedale?
- Właśnie.
- Czyli powinienem zwracać się do ciebie pani doktor Lassiter".
- Nie lubię tytułów tak samo jak ty. Doktor Wood nazywa mnie
Callie.
- Doktor Wood?
- Jest najważniejszym weterynarzem w hrabstwie North
Monterey. Pracuję i mieszkam w jego klinice.
- Mieszkasz?
- Tak, na tyłach szpitala.
- A on? Też tam mieszka?
- Tuż obok.
86
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Cóż za wygoda!
Miała dość tych sarkastycznych uwag.
- A żebyś wiedział! Muszę spłacić kredyt za studia, więc jeszcze
przez jakieś dziesięć lat będę mieszkać jak najtaniej. Dzięki szefowi
mogę zarobić na życie i nawet trochę zaoszczędzić.
- Może mu jeszcze gotujesz? - spytał podejrzanie łagodnym
tonem.
- Owszem, zdarza się.
Prawda była taka, że znacznie częściej doktor Wood
przygotowywał posiłki dla Callie. Zresztą nawet nie marzyła, że
kiedyś będzie tak świetnie gotować. Z tego jednak nie zamierzała się
nikomu zwierzać.
Nicco podumał przez chwilę, wreszcie rzekł:
- Jak sądzę, nie może się ciebie doczekać.
- Raczej nie. Ann, zanim powiedziała mi o swoim problemie,
nakłamała doktorowi Woodowi, że wygrałam miesiąc wakacji w
Europie, a on z miejsca dał mi urlop. To mnie zależało, by wrócić jak
najszybciej.
- A tymczasem czarny książę Tescotti zamknął cię w swoim
lochu. - Nicco zmierzył ją spojrzeniem. - Gdybym nie zmusił cię do
ślubu, mogłabyś teraz zajmować się swoją ukochaną pracą.
- Trafiłeś w sedno - prawie warknęła, rozezlona tymi docinkami.
- Cała nadzieja w tym, że doktor Wood jakoś wytrzyma następne
dni rozłąki.
- To twardy mężczyzna i nie zwykł rozklejać się z byle powodu.
87
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Skoro z niego taki superman, mogę pozbyć się poczucia winy,
że pozbawiłem go świetnej asystentki. - Czego jak czego, ale skruchy
na pewno nie dawało się po nim poznać. - W gruncie rzeczy sami
sporo na tej jego stracie zyskaliśmy, prawda, Valentino?
Bokser szczeknął potakująco. Callie dałaby głowę, że tak było,
po kilku latach praktyki doszła bowiem do przekonania, że między
ludzmi i zwierzętami nieraz wytwarza się telepatyczna więz.
Nicco pochylił się, żeby pogłaskać psa.
- Wspominałaś o chrapaniu Valentina. Czy to coś złego?
- Czy masz go od szczeniaka?
- Osiem lat temu znalazłem go na podwórzu. Był zabiedzony i
pół żywy z głodu. Zanim doszedł do siebie, byliśmy już najlepszymi
kumplami.
Od razu poznała w nim bratnią duszę!
- Chrapanie jest charakterystyczne dla całej rasy. Często
usuwa się tę wadę operacyjnie, bo kłopoty z oddychaniem mogą
skrócić życie psa.
- %7ładen z weterynarzy nigdy mi o tym nie mówił.
- O wielu rzeczach nie uczą na studiach, mnóstwo istotnych
problemów poznaje się dopiero w praktyce. O tym, że ciężki oddech u
płaskonosych psów jest poważną dolegliwością, usłyszałam dopiero w
klinice doktora Wooda.
- A przeprowadziłabyś taką operację, gdybym wszystko
zorganizował? - spytał Nicco, głaszcząc psa.
- Tutaj, w Turynie?!
88
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Lot do Kalifornii byłby kłopotliwy, bo Valentino musiałby
przejść kilkutygodniową kwarantannę, a ja nie chcę, by dłużej
cierpiał.
- On nie cierpi. Kłopoty z oddychaniem miał od urodzenia i nie
zwraca na nie uwagi. Zresztą operacja wcale nie musi poprawić
sytuacji, czyli ciężki oddech może pozostać, chociaż najpewniej
przedłużyłaby Valentinowi życie.
- Jak bardzo?
- Nawet do dwóch lat, ale to zależy od ogólnego stanu zdrowia.
Boksery z reguły żyją dziesięć do czternastu lat. Ryzyko jest
minimalne, jednak muszę cię uprzedzić, że czasami zwierzęta nie
budzą się z narkozy.
- A gdyby chodziło o twojego psa?
- Nie wahałabym się ani chwili - odpowiedziała.
- I ja tak myślę. Jutro się tym zajmiemy. Ręka Callie zastygła na
łbie boksera.
- Nicco, żaden weterynarz nie zgodzi się, żeby jakaś
cudzoziemka operowała w jego klinice.
- Znam miejsce, gdzie nie będzie z tym problemu.
- To znaczy?
- W posiadłościach Tescottich żyje wiele zwierząt, więc ojciec
zatrudnia weterynarza, który się nimi opiekuje, a w stajniach
urządzono nowoczesną salę operacyjną.
Gwałtownie uniosła głowę.
89
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Myślałam, że wraz z tytułem zrzekłeś się również książęcych
przywilejów.
- Nie wtedy, gdy chodzi o Valentina... lub brata.
- A co Enzo ma z tym wspólnego?
- Kiedy zapytam ojca, czy moja żona może skorzystać z sali
operacyjnej, uzna, że nasze małżeństwo kwitnie, a to kolejny punkt
dla Enza.
Callie zadumała się głęboko. Aatwo pozować fotografom, lecz
znacznie trudniej odegrać rolę kochającej żony w królewskim
majątku, skąd informacje o nowożeńcach powędrują prosto do pałacu.
Jeśli jednak ta mistyfikacja się powiedzie,jak pózniej wytłumaczyć
rodzicom Nicca, że dobrze zapowiadające się małżeństwo rozpadło
się, i to zaledwie miesiąc po ślubie?
- Chyba nie powinieneś...
- To postanowione - uciął władczo.
Zauważyła już, że nie całkiem odciął się od swojego
dziedzictwa. Widać wydawanie poleceń miał po prostu we krwi, tyle
że nie było już żadnych poddanych. Darowała sobie jednak złośliwy
przytyk.
- A ten weterynarz? Nie poczuje się urażony, gdy sprowadzisz
innego lekarza?
- Będzie musiał to zrozumieć. Ostatecznie jesteś moją żoną. -
Mówiąc to, ruszył do przedpokoju, zabierając po drodze kask i kurtkę.
Callie i pies deptali mu po piętach. -W lodówce jest jedzenie. Jeśli
zechcesz wziąć prysznic, pamiętaj, że ciepła woda leci tylko przez
90
Anula
ous
l
a
and
c
s
dwie minuty. - Dobrze, że nie zauważył jej cholernie litościwego
uśmiechu pod tytułem: "Biedny książę, jak on przywykł do takich
warunków?". - Możesz zająć mój pokój. Dobrze wypocznij, bo jutro
czeka nas wiele spraw, w tym przeprowadzka.
Boże, jaka znowu przeprowadzka?
Nim zdążyła o to spytać, Nicco wyszedł z mieszkania i została
sama z Valentinem, który skowyczał z żalu za ukochanym panem.
Czuła się równie opuszczona. Przez cztery dni i noce
przyzwyczaiła się do ciągłej obecności męża".
- Chodz, piesku. Możesz spać ze mną. Wiem, że ci nie zastąpię
pana, ale co innego nam pozostaje? Też potrzebuję pociechy.
Oczywiście Valentino nie odstępował jej na krok, a kiedy Callie
przebrana w podkoszulek Nicca ułożyła się na łóżku, wdrapał się za
nią i oparł głowę na jej nogach.
Chrapał zupełnie jak Chloe i zasypiającej Callie zdawało się, że
jest u siebie.
Wieczorem postanowiła wstać wcześniej i przygotować
[ Pobierz całość w formacie PDF ]