[ Pobierz całość w formacie PDF ]

walety. Skarb nie dziewczyna.
Panna Petrie ubierała się skromnie, bez śladu kokieterii.
Gdyby podczas pierwszego spotkania nie zauważył miodo-
~~ 71 ~~
wozłotych loków, które opadły jej na ramiona, nie wiedziałby
nawet, że ma tak wspaniałe włosy. Związywała je w surowy
wÄ™zeÅ‚ albo wrÄ™cz chowaÅ‚a pod czepkiem. Nie należaÅ‚a do wy­
sokich i byÅ‚a, o ile zdoÅ‚aÅ‚ zauważyć, nieco zbyt szczupÅ‚a. Je­
Å›li nie liczyć bÅ‚Ä™kitnych jak niezapominajki oczu, nie znajdo­
wał w niej nic szczególnie pociągającego dla mężczyzny. On
gustował w posągowo pięknych kobietach, takich jak Louise
Kerrall. Przez chwilę próbował przywołać obraz Louise takiej,
jakÄ… widziaÅ‚ podczas ostatniego spotkania, zrzÄ™dliwej, ale na­
dal prześlicznej, lecz przeszkadzał mu nasuwający się wciąż
przed oczy wizerunek panny Petrie.
PodziwiaÅ‚ jej bystrość i dowcip. A w jej drobnej figurce by­
ło coś pociągającego: królewski ruch głowy, gdy spoglądała
za siebie, proste plecy, smukła szyja. Poruszała się z gracją,
zachowywała skromnie, ale bez uniżoności czy pokory, bez
poczucia niższości. Podobnie jak Jane, miała własne zdanie
i choć zrÄ™czniej potrafiÅ‚a to ukrywać, byÅ‚a równie maÅ‚o skÅ‚on­
na do ustępstw.
Edward Barraclough był zaintrygowany. Może powinien
większą część czasu, który z konieczności spędzał w Wychford,
poświęcić bliższemu poznaniu guwernantki swych bratanic?
Przecież niczym nie ryzykuje. Nie grozi mu wpadniÄ™cie w ko­
biece sidÅ‚a. SÅ‚yszaÅ‚ to z wÅ‚asnych ust panny Petrie; oÅ›wiadczy­
ła wyraznie, że nie widzi w nim kandydata na męża. Co więcej,
bez wątpienia mówiła szczerze. Edward Barraclough odrzucił
nagłą pokusę, żeby udowodnić jej, iż nie ma racji. Nie należy
do mężczyzn, którzy uwodzą guwernantki.
W rezultacie pan Barraclough zaczÄ…Å‚ zwracać wiÄ™kszÄ… uwa­
gę na postępy bratanic w nauce. Uznał, że metody nauczania
panny Petrie sÄ… dość niekonwencjonalne i z pewnoÅ›ciÄ… od­
ległe od standardów panny Froom. Mimo to, ku jego zaskp-
~~ 72 ~~
czeniu, dziewczęta szybko nadrabiały zaległości. To prawda,
że z poÅ‚ożonego na uboczu pokoju, który zostaÅ‚ przeznaczo­
ny na salę lekcyjną, często dobiegały wybuchy śmiechu, ale
kiedy zatrzymywał się pod drzwiami, żeby posłuchać, śmiech
cichÅ‚ po chwili i ustÄ™powaÅ‚ miejsca żywej dyskusji, potem ci­
szy, wreszcie - pytaniom i odpowiedziom. Czasami panna Pe-
trie czytaÅ‚a im gÅ‚oÅ›no. MiaÅ‚a piÄ™kny gÅ‚os - ciepÅ‚y, niski, z le­
ciutkÄ… chrypkÄ….
Kiedy pogoda pozwalała, zabierała podopieczne na dwór,
a Edward staraÅ‚ siÄ™ niby przypadkowo do nich doÅ‚Ä…czyć. Od­
kryÅ‚, że nauka nie ogranicza siÄ™ do przedpoÅ‚udniowych za­
jęć w salce szkolnej. Dziewczynki mogły tego nie zauważać,
ale znacznie wiÄ™cej uczyÅ‚y siÄ™ w trakcie zabaw na Å›wieżym po­
wietrzu. Artyści, muzyka, sceny z historii, porównanie flory
Indii Zachodnich z roślinnością okolic Wychford - te i wiele
innych tematów byÅ‚o poruszanych podczas spacerów. Porzu­
cano je, kiedy zaczynaÅ‚y nużyć, albo kontynuowano nastÄ™p­
nego dnia, jeÅ›li okazaÅ‚y siÄ™ szczególnie zajmujÄ…ce. PoczÄ…t­
kowo jego obecność zdawała się przeszkadzać pannie Petrie,
gdy jednak do niego przywykła, odkrył, że wykorzystywała go
bezlitośnie do wzbogacenia tematyki ich dyskusji. I wszystkie
trzy szczegółowo wypytywały go o jego podróże.
Każda dziewczynka miaÅ‚a notatnik. Lisette szczególnie in­
teresowaÅ‚a siÄ™ botanikÄ…. Mistrzowskie szkice liÅ›ci, drzew i je­
siennych kwiatów opatrywała datami i pieczołowicie chowała
do dużej teczki. Niektóre z nich podmalowywaÅ‚a potem deli­
katnie akwarelami. Jane bardziej interesowała się zwierzętami
i budynkami. Jej notes pełen był koślawych szkiców ptaków,
myszy, owadów, okien, szczytów dachów, gargulców i, oczy­
wiÅ›cie, czap na kominach. Zapiski pod rysunkami byÅ‚y sta­
rannie prowadzone i sprawdzane przez pannÄ™ Petrie.
~~ 73~~
Podczas każdego spaceru musiał także znalezć się czas na
gry i zabawy ruchowe. Jane nie trzeba było do tego namawiać,
ale Lisette wymagała pewnej zachęty, żeby zacząć biegać czy
skakać.
Pewnego dnia Edwarda wywabiÅ‚y na dwór Å›miechy i okrzy­
ki. Znalazł dziewczęta za domem, gdzie grały w piłkę. Razem
z pannÄ… Petrie biegaÅ‚y po trawnikach. Lisette próbowaÅ‚a wy­
minąć guwernantkÄ™ i rzucić piÅ‚kÄ™ siostrze. Kiedy panna Pe­
trie zauważyÅ‚a zbliżajÄ…cego siÄ™ Edwarda, zostawiÅ‚a dziewczyn­
ki, a sama pośpiesznie próbowała doprowadzić się do ładu.
Zwijała właśnie włosy w ciasny węzeł, kiedy do niej podszedł.
Miała zarumienione policzki i oddychała szybko. Wydawała
się rówieśnicą Lisette.
- Dzień dobry, sir. Zaskoczył nas pan. - Z rozbawieniem
zauważył lekką nutę wyzwania w jej głosie.
Skłonił głowę na powitanie.
- Panno Petrie, gratuluję szybkości zwrotów. Wątpię, czy
panna Froom potrafi robić tak zręcznie uniki.
- Przypuszczam, że pan tego nie aprobuje, panie Bar-
raclough?
- Czego?
- Naszego nieprzystajÄ…cego damom zachowania.
Edward rzucił okiem na bratanice i potrząsnął głową.
- Nie widziałem ich tak radosnych od przyjazdu do Anglii.
Szczególnie Lisette. Nie, nie potÄ™piam takich zabaw. - Roze­
śmiał się na widok jej miny. - Czy naprawdę jestem w pani
oczach aż takim potworem, panno Petrie?
- N... nie, sir! Oczywiście, że nie! - jąkała. - Przepraszam,
muszÄ™ zawoÅ‚ać dziewczynki. Powinny siÄ™ przebrać, żeby nie zÅ‚a­
pać przeziębienia. Lisette! Jane! - Skłoniła się przed nim zakło-
~~ 74 ~~
potana i szybko podeszła do rozbawionych dziewcząt. Edward
był pod wrażeniem radości, z jaką do niej podbiegły, wzięły ją
pod rÄ™ce, każda ze swojej strony, i poprowadziÅ‚y ku niemu. Przy­
witaÅ‚y siÄ™ z nim serdecznie jak zwykle, ale kiedy panna Petrie ka­
zała im wracać do domu, posłuchały bez dyskusji.
- Doskonale pani sobie radzi, panno Petrie - zauważył,
kiedy szli za dziewczynkami. - Chyba jednak nie popełniłem
błędu w wyborze guwernantki.
- Wyborze, sir? - SpojrzaÅ‚a na niego sceptycznie. - Odnio­
słam wrażenie, że byłam dla pana ostatnią deskę ratunku.
- UważaÅ‚em, że jest pani stanowczo zbyt Å‚adna. ProszÄ™ mi po­
wiedzieć, dlaczego związuje pani włosy w ten okropny węzeł? Te
miodowozłociste loki są zdecydowanie bardziej pociągające.
Edward powiedziaÅ‚ to bez zastanowienia i niemal natych­ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.pev.pl