[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wałachu. Idiotyczna myśl, jeśli się zważy, że Ali miał szczęśliwą rodzinę
i do tego sześćdziesiątkę na karku. Ali i Fatinah byli małżeństwem od
trzydziestu lat, mieli sześcioro dorosłych dzieci i gdyby Rafi mógł w tej
chwili myśleć logicznie, nie przyszedłby mu do głowy taki głupi pomysł.
Genie zatrzymała Maurice'a i zsiadła z konia prawie tak zgrabnie jak
zawodowy jezdziec.
- No i jak ci się podoba? - spytała.
Rafi nie mógł myśleć, nie potrafił się opanować ogarnięty emocjami,
anula & polgara
ous
l
anda
sc
których nawet nie rozumiał.
- Na dzisiaj masz już dosyć - warknął. Odwrócił się na pięcie i
prawie pobiegł do stajni, zostawiając na padoku Genie z Maurice'em.
Wszedłszy do stajni, zauważył Alego, który patrzył na niego z
dezaprobatą. %7łeby uniknąć tego spojrzenia, Rafi wszedł do boksu
Maurice'a i udawał, że sprawdza, czy w żłobie jest dość siana.
- Nie jesteś zadowolony z postępów, jakie zrobiła panna Danforth? -
zapytał Ali.
- Za wcześnie - burknął Rafi. - Nie poradzi sobie.
- Wybacz, ale dowiodła, że jest wręcz odwrotnie. To urodzona
amazonka.
- Chodzi mi wyłącznie o jej bezpieczeństwo. Dlatego nie chcę, żeby
zbyt szybko robiła postępy.
- Kłus w żadnym wypadku nie przekracza jej możliwości - upierał
siÄ™ Ali.
Rafi usłyszał, że Genie i jej koń zbliżają się do stajni.
- Wez od niej Maurice'a. Jak go wyczyścisz, będziesz wolny.
Ali wyszedł na spotkanie Imogeny i wziął od niej konia. Rafi słyszał
ich przyciszone głosy. Przypuszczał, że rozmawiali o nim. Nie obeszło
go to specjalnie. Musiał stąd uciec, jeśli nie miał zrobić lub powiedzieć
czegoś głupiego.
Wyszedł z boksu. Miał nadzieję, że Genie go nie zaczepi.
- Zaczekaj - usłyszał za plecami jej głos, kiedy wchodził po
schodach do mieszkania nad stajniÄ….
Nie odezwał się i nawet nie zwolnił kroku, ale nic nie mógł poradzić
na to, że poszła za nim.
- Nie uciekaj mi, Rafi - powiedziała, wchodząc razem z nim do
mieszkania.
Stanął twarzą do półki. Postanowił nie patrzeć na Genie.
- A czego się spodziewałaś? - warknął. - Nie zastosowałaś się do
moich poleceń, a teraz chcesz, żebym ci gratulował?
- Nauczyłam się kłusować. To żadna sztuka. Dlaczego to cię tak
zezłościło?
- Jestem zły na Alego. Wyraznie mu powiedziałem, że masz ćwiczyć
w stępie. Nic więcej.
anula & polgara
ous
l
anda
sc
- To nie jego wina. Ja go przekonałam, żeby nauczył mnie kłusa.
- Ali pracuje dla mnie, nie dla ciebie.
- Może byś tak na mnie popatrzył?
Bał się, że jeśli na nią spojrzy, to cały jego gniew diabli wezmą. A
gniew był mu potrzebny, bo gdyby nie on, Rafi wziąłby Genie teraz,
zaraz, natychmiast, wreszcie dałby upust pożądaniu, które dręczyło go
już za długo.
- Mam jeszcze trochę pracy. Chciałbym teraz zostać sam.
- Nie wyjdę stąd, dopóki się nie dowiem, o co tu naprawdę chodzi.
- Chodzi o to, że zignorowałaś moje polecenie. - Jednak na nią
spojrzał, zirytowany i zmieszany jednocześnie. - Mogłaś sobie zrobić
krzywdÄ™.
- Ale nie zrobiłam.
- Na szczęście.
- Szczęście nie ma tu nic do rzeczy. Po prostu Ali jest świetnym
nauczycielem.
- Wobec tego niech mnie zastąpi - rzucił gniewnie. - Skoro nie
spełniam twoich oczekiwań...
- Nie chcę, żeby uczył mnie Ali - przerwała mu Imogena. - Chcę,
żebyś ty to robił, tylko...
- A mimo to nie wypełniasz warunków umowy.
- Tak, ale...
- Powiedziałem ci, że jeśli nie będziesz mnie słuchać, to umowa
straci ważność. Dobrze pamiętam?
- Dobrze, ale...
- A więc tego właśnie chcesz, Genie? Zamierzasz unieważnić naszą
umowÄ™?
- Nic podobnego! Chcę tylko, żebyś mnie wysłuchał. Chciałam
udowodnić sobie, że potrafię. - Spuściła wzrok. - Zrobiłam to dla ciebie.
Rafi nie wierzył własnym uszom, a kiedy wreszcie uwierzył, jego
gniew rozpuścił się jak śnieg w maju. Nie mógł sobie darować, że
sprawił przykrość Genie. Nie tylko nie docenił jej osiągnięcia, ale
jeszcze zrobił awanturę.
- Po co potrzebna ci moja aprobata? - zapytał łagodnie.
- Bo to dla mnie ważne. - Wzruszyła ramionami. - Myślałam, że
anula & polgara
ous
l
anda
sc
będziesz ze mnie dumny, ale najwyrazniej się pomyliłam.
- Jestem zły, że nie poczekałaś z tym do mojego powrotu. Ale skoro
już pokonałaś kolejny etap, nie mam innego wyjścia, jak tylko to
zaakceptować.
- Ale nie jesteÅ› zadowolony, prawda?
Sam nie wiedział, co czuł w tej chwili: złość, żal, pożądanie. .. Jednak
przeważał nad nimi strach. Bał się tego, co czuł do Genie. Nie było to
zwykłe pożądaniem, lecz coś o wiele bardziej skomplikowanego.
- Jestem bardzo spięty - przyznał.
- Z jakiego powodu? - Podeszła do niego. - Czy naprawdę tylko
dlatego, że złamałam zakaz? A może dlatego, że mnie pragniesz i to cię
przeraża.
- Nie bojÄ™ siÄ™ ciebie.
- NaprawdÄ™? Udowodnij.
Rafi stracił resztkę opanowania, obrócił Genie, przyparł ją plecami do
półki i ujął jej twarz w dłonie, żeby musiała mu patrzeć prosto w oczy.
- Nie masz pojęcia, co ze mną wyprawiasz. Przez dwie ostatnie noce
nie zmrużyłem oka. Myślałem o tobie i tak się podnieciłem, że nie dało
się zasnąć. A dziś, kiedy patrzyłem, jak jezdzisz, nadal cię pragnąłem,
chociaż byłem wściekły, bo mnie nie posłuchałaś.
- To chyba jesteś bardzo zmęczony. - Imogena położyła mu dłonie
na ramionach.
Wziął ją za rękę, którą przytknął do stwardniałego członka.
- To nie jest rezultat zmęczenia.
Spodziewał się, że nie cofnie ręki, ale nie wiedział, że rozepnie mu
spodnie.
- Nie! - Z wielkim wysiłkiem przytrzymał jej dłoń, bo nie chciał,
żeby to robiła.
- Tak.
- Nie mam zabezpieczenia. - Powinien położyć temu kres, ale nie
miał na to dość siły.
- Sama się zabezpieczyłam.
- A nie boisz się chorób?
- A powinnam?
- Nie.
anula & polgara
ous
l
anda
sc
- To dobrze. Ale teraz nie chodzi o mnie. - Patrzyła mu prosto w
oczy, jednocześnie opuszczając spodnie i slipy. - Teraz moja kolej.
Oddam ci to, co dostałam od ciebie.
Chciał protestować, ale zapomniał o wszystkim, kiedy poczuł wokół
członka delikatny ucisk jej dłoni. Był zbyt pochłonięty doznaniami, żeby
zrobić cokolwiek innego, niż poddać się pieszczocie.
Daliya nigdy go tak nie pieściła. Nigdy nikt tego nie robił. Zdążył
jeszcze pomyśleć o tym, że Genie nie ma pojęcia, jak wielką posiada nad
nim władzę. A potem znikły wszystkie myśli, pozostało tylko głuche
dudnienie pulsu i głośny, coraz szybszy oddech. Wreszcie doznał
rozkoszy, cudownej, obezwładniającej ulgi.
Ulga, wdzięczność, tęsknota, wszystko to włożył w gorący pocałunek,
który Genie przyjęła całym sercem. A potem, wykończony fizycznie i
emocjonalnie, osunął się na fotel i ukrył twarz w dłoniach.
Usłyszał, jak Genie wchodzi do łazienki, jak po chwili z niej
wychodzi, a potem zbliża się do niego.
- Wszystko w porządku - powiedziała, klękając przy nim. - Nic
złego się nie stało.
- Stało się. Nic ode mnie nie dostałaś.
- Ależ dostałam. - Dotknęła jego policzka. - Widziałam, jak na
chwilę przestałeś nad sobą panować. Widziałam, że było ci przyjemnie.
Bo było, prawda?
- Chciałem zaczekać, aż będziemy się kochać. To dla mnie ważne.
- Potrzebowałeś tego - powiedziała zwyczajnie, jakby chodziło o
pożyczenie długopisu.
- Nawet bardzo, ale nie w ten sposób. Jesteś jedyną kobietą, której
pozwoliłem się aż tak do siebie zbliżyć - powiedział, nim zdążył
pomyśleć. - Jedyną kobietą w ciągu dwóch lat. Dlatego to takie ważne.
anula & polgara
ous
l
anda
sc
ROZDZIAA SIÓDMY
 Jesteś jedyną kobietą, której pozwoliłem się aż tak do siebie zbliżyć.
Jedyną kobietą w ciągu dwóch lat". [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.pev.pl